Wiadomości|

23.03.2009

MBA sprzedam w dobrych ratach

Rzeczpospolita

Nie będzie łatwo w tym roku przekonać firmę, by wyłożyła pieniądze na kosztowne studia menedżerskie. Organizatorzy studiów nie chcą na razie, obniżać cen, ale zgodzą się negocjować warunki zapłaty.

Dyplom MBA to cenny atut na rynku pracy i dlatego tak wielu chce go zdobyć. Poza tym, przynajmniej do tej pory, absolwenci podyplomowych studiów menedżerskich zarabiali znaczniej więcej niż pozostali.


Przeciętna płaca posiadacza dyplomu studiów MBA wynosiła w ubiegłym roku 12,6 tys. złotych. To o jedną piątą więcej niż rok wcześniej i prawie trzy razy tyle, ile zarobki pracowników z wyższym wykształceniem, ale bez specjalistycznych studiów menedżerskich - wynika z najnowszego Internetowego Badania Wynagrodzeń firmy Sedlak & Sedlak.


Mieczysław Błoński, dyrektor programu MBA Uniwersytetu Wisconsin - La Crosse i Uczelni Łazarskiego, przypomina, że w trudnych dla gospodarki czasach zwiększa się nabór kandydatów na studia MBA. To zjawisko odwróconego cyklu koniunkturalnego fachowcy tłumaczą m.in. tym, że w czasach koniunktury, gdy firmy walczą o dobrych menedżerów, ich zarobki rosną nawet bez dyplomu MBA. W gorszych czasach, gdy zarobki utrzymują się na tym samym poziomie albo spadają, motywacji do zdobycia nowych umiejętności i kwalifikacji przybywa.


Na Zachodzie, gdzie absolwenci najbardziej cenionych programów Executive MBA w Wharton School czy Columbia Business School zarabiają trzy lata po ich skończeniu 50 - 70 proc. więcej niż przed ich rozpoczęciem.


Cięć jeszcze nie widać


Mimo to Mieczysław Błoński ocenia, że u nas odwrócony cykl koniunktury w kształceniu menedżerskim może być słabszy niż na Zachodzie, ponieważ nasi słuchacze studiów MBA w dużo większym stopniu korzystają ze wsparcia pracodawcy. Według danych uczelni w ostatnich latach zdecydowana większość uczestników menedżerskich kursów mogła liczyć na wsparcie finansowe swej firmy, które zwykle sięgało 60 - 80 proc. kosztów nauki. Studia MBA były traktowane przez wielu pracodawców jako część pakietu benefitów, czyli dodatków pozapłacowych dla firmowych talentów. Teraz, jak wynika z badań firmy doradczej Hay Group, prawie 40 proc. dużych polskich przedsiębiorstw zamierza ograniczyć wydatki na szkolenia.


W czasach gdy prezesi banków prześcigają się w skali planowanych cięć, ofiarą mogą też paść studia menedżerskie.


- Jeszcze za wcześnie, żeby to ocenić. Jednak nie można być naiwnym - kryzys oznacza, że firmom znacznie trudniej podjąć decyzję o poważnej inwestycji w kapitał ludzki, jaką są studia MBA - ocenia prof. Witold Orłowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej. To niezbyt optymistyczna perspektywa dla około 50 prowadzonych w Polsce programów MBA, choć te najbardziej znane nie boją się spowolnienia.


Anna Paciorek, rzecznik Akademii Leona Koźmińskiego, twierdzi, że na razie uczelnia nie odczuwa skutków korporacyjnych oszczędności. - Większość firm, które kierowały swych pracowników na studia MBA w naszej uczelni, nadal to robi i zgłasza podobną liczbę osób jak dotychczas - podkreśla.


Również Agnieszka Zydlewska z Warsaw Executive MBA twierdzi, że w porównaniu z zeszłym rokiem teraz widać nawet większe zainteresowanie. - Ale jak to przełoży się na zgłoszenia, będziemy wiedzieć dopiero w czerwcu - zaznacza, dodając, że w tym roku organizatorzy spodziewają się mniejszej liczby kandydatów z sektora finansowego.


- Firmy ociągają się ze zgłaszaniem kandydatów, uważając, że jest to dużym ryzykiem - przyznaje prof. Roman Głowacki, dyrektor Centrum Kształcenia Menedżerów przy Wydziale Zarządzania UW. Mieczysław Błoński, dyrektor najdroższego w Polsce American MBA Uniwersytetu Wisconsin - La Crosse i Uczelni Łazarskiego, twierdzi, że już zgłaszają się kandydaci na startującą w czerwcu drugą edycję programu, który kosztuje 24,5 tys. euro. Przyznaje jednak, że można zauważyć mniejszy dopływ kandydatów finansowanych przez przedsiębiorstwa.



Nauka na raty


Prof. Orłowski jest przekonany, że naprawdę dobre i renomowane programy sobie poradzą, choć większe problemy mogą dotyczyć programów mniej znanych. Jak przypomina, kryzys stawia zupełnie nowe wyzwania przed firmami i kadrą menedżerską, a studia MBA mogą inspirować do nowatorskich rozwiązań. Tym bardziej że polskie uczelnie wprowadziły w ostatnich latach, a nawet miesiącach, sporo zmian w programach MBA, starając się je dopasować do nowych warunków, uwzględniających w programach z finansów, etyki biznesu, zarządzania strategicznego, czy zarządzania ryzykiem zagadnienia związane z obecnym kryzysem.


Wprawdzie nie ma na razie specjalnych finansowych ofert na czas kryzysu, ale praktycznie wszystkie uczelnie oferują możliwość pokrywania opłat za studia np. w ratach kwartalnych. Niektóre szkoły akceptują opłaty za pojedyncze semestry, a nawet za poszczególne przedmioty i pomagają swym słuchaczom w uzyskaniu kredytu na sfinansowanie kosztów nauki.


Źródło: Rzeczpospolita
Artykuł pozyskany na podstawie licencji udzielonej przez Wydawcę

Autor

Rzeczpospolita

Rzeczpospolita