Anna Ziółek-Bożek posiada 17 lat doświadczenia w obszarze zarządzania ludźmi i 19 lat w obszarach finansów i księgowości. Swoją podróż w Capgemini rozpoczęła jako Młodsza Specjalistka ds. Księgowości w dziale zobowiązań, a następnie zarządzała procesami księgi głównej jako Liderka zespołu. W kolejnych latach pracowała na stanowisku Service Delivery Manager i O2C Global Process Owner.
Od czerwca 2021 roku pracuje dla klienta z branży logistycznej, odpowiada za stabilizację obecnego serwisu, a także przejęcie nowego od klienta. W zeszłym roku zaczęła odpowiadać także za wdrożenie prototypowego zespołu łączącego procesy windykacyjne, aplikacje gotówkowe i reklamacje. Obecnie pracuje w roli Engagement Managerki na Europę z ponad 400 osobami w zespole w centrach w Polsce, Rumunii, Indiach i Egipcie.
Klaudia Kitlińska: Co zmotywowało Panią do rozpoczęcia pracy w księgowości?
Anna Ziółek-Bożek: Przyznam, że zdarzyło mi się zastanawiać nad tym, jak to się stało, że zamiast na krakowskim AWF-ie, wylądowałam na studiach o profilu Finanse i Rachunkowość. Pamiętam, że po pierwszym tygodniu chciałam zrezygnować, ale później rachunkowość mnie wciągnęła. Składając swoją aplikację do Capgemini, wówczas Capgemini Ernst & Young, byłam pewna, że chcę rozwijać się właśnie w tej branży. Tym bardziej, że była to firma z czołówki na rynku.
K.K: Jak zaczęła się Pani przygoda z Capgemini?
A.Z-B.: W czwartek, 1 września 2005 roku, zaczęłam pracę, a w kolejnym dniu dostałam bilety lotnicze na wyjazd już w poniedziałek. Zaczynaliśmy wtedy serwis dla dużego globalnego klienta z Danii. Budowaliśmy zespół, poznawaliśmy się, uczyliśmy się pracować ze sobą oraz z klientem. Okres pierwszych pięciu lat w Capgemini rzeczywiście mogę nazwać przygodą. Dużo podróżowałam, uczyłam się nowych rzeczy, poznawałam ciekawych ludzi. Zawiązały się wtedy przyjaźnie, które przetrwały do dzisiaj. Niekiedy wspominamy te czasy z osobami, które, jak ja, dalej pracują w Capgemini. Nieraz zamykaliśmy miesiąc, a następnie szliśmy na Rynek Główny w Krakowie. Pracowaliśmy razem, ale też lubiliśmy spędzać ze sobą czas wolny. Nigdy nie doświadczyłam „wyścigu szczurów”. To nie zależy od firmy, a od ludzi, a ludzie byli naprawdę świetni!
K.K.: W Capgemini pracowała Pani na kilku różnych stanowiskach. Czy mogłaby Pani opowiedzieć o swojej ścieżce kariery?
A.Z-B.: Zaczęłam jako młodsza księgowa w dziale zobowiązań, 3 lata później powierzono mi rolę lidera zespołu. W międzyczasie zmieniłam branżę na „Media & Entertainment”. Przyznam, że właśnie te 10 lat pracy, już z poziomu managerki, z trzema różnymi klientami, głównie największymi studiami filmowymi ze słonecznej Kalifornii, były dla mnie bardzo ciekawe i inspirujące. Dobrze jest poznać cały proces stojący za wypuszczeniem filmu na ekrany kin i zobaczyć, co się dzieje od momentu, kiedy ktoś kupuje w kasie bilet.
Do tej pory pamiętam tę frajdę w zespole, kiedy klient informował nas o wszystkich swoich tytułach wypuszczanych do kin w danym roku (ponieważ dowiadywaliśmy się o tym jako pierwsi) albo kiedy wyszukiwaliśmy w systemie, jaki nowy serial kupiła któraś z polskich stacji telewizyjnych.
K.K.: Czy jest coś, co zaskoczyło Panią w codziennej pracy, kiedy była Pani jeszcze na początku kariery?
A.Z-B.: Niejednokrotnie! Jestem osobą, która troszczy się o środowisko i staram się aktywnie wspierać otaczającą mnie przyrodę. Z tego powodu wartości i postanowienia, jakie znajdują się w polityce środowiskowej Capgemini, są mi bliskie. Przykładowo, w moim zespole od wielu lat ograniczamy chociażby drukowanie dokumentów. Tymczasem zaskoczeniem była dla mnie sytuacja, w której pracownicy jednego z naszych klientów zupełnie niepotrzebnie drukowali raporty, marnując na to wiele kartek. Kiedy zapytałam, dlaczego tak robią, sugerując, że to negatywnie wpływa na nasze środowisko, usłyszałam odpowiedź: „Bo zawsze tak było”.
Zauważyłam, że „zawsze” było często słowem-kluczem przy przejmowaniu procesów. My zmienialiśmy to „zawsze” na „zróbmy to inaczej” i myślę, że to sprawia, iż tak wiele dużych globalnych firm zdecydowało się na outsourcing swoich usług. Robienie czegoś przez 20 lat w ten sam sposób nie oznacza robienia tego dobrze. Oznacza jedynie pozostanie w tyle, kiedy świat idzie do przodu.
K.K.: Czy rozpoczęcie pracy jako liderki zespołu było dużą zmianą? Jak wyglądały Pani początki w zarządzaniu ludźmi?
A.Z-B.: Powiem szczerze, że przyszło mi to stosunkowo łatwo. Głównie dlatego, że wywodziłam się z super zespołu, w którym zawsze pracowaliśmy razem, wzajemnie się wspierając i szanując. Dodatkowo znałam procesy i miałam dobre relacje z klientem, więc zespół przyjął tę zmianę jako naturalną kolej rzeczy, co bardzo mi pomogło. Miałam też dobry wzorzec w postaci swojej ówczesnej liderki, a później managerki, od której wiele się nauczyłam.
Najważniejsza jest komunikacja oczekiwań, ale to musi zadziałać w dwie strony. Tylko wtedy, kiedy jest obopólne zrozumienie i zaufanie, można działać. Przede wszystkim liczy się szczerość, otwartość i wiara w ludzi. Uważam, że relacje są najważniejsze na wszystkich stanowiskach związanych z zarządzaniem zespołem. Ja po prostu bardzo lubię pracować z ludźmi. Na przestrzeni lat miałam współpracowników i współpracownice z różnych krajów, kultur, w różnym wieku, o różnych zainteresowaniach. Uważam, że to najlepsze, co dała mi praca w Capgemini – niesamowitą okazję do poznawania ludzi.
K.K.: Obecnie obejmuje Pani stanowisko Engagement Managera. Na czym polega ta praca?
A.Z-B.: Powiedziałabym przekornie, że ta praca polega dokładnie na tym samym, co poprzednia, ale obejmuje działania na większą skalę i z większym zakresem odpowiedzialności. W tym momencie nadzoruję cały zespół w Polsce oraz Rumunii, a procesowo – dział należności naszego klienta na Europę.
K.K.: Kariera w Capgemini dała Pani dużo okazji do rozwoju. Czy na podobne doświadczenie mogą liczyć nowe osoby w organizacji? Jak firma dba o rozwój swoich pracowników i pracownic?
A.Z-B.: Owszem, miałam to szczęście, że na przestrzeni lat dużo się działo, więc miałam szerokie możliwości rozwoju. Wygrywaliśmy kolejne kontrakty, powiększaliśmy serwis dla naszych obecnych klientów, prowadziliśmy duże transformacje. Pracowałam w różnych działach: zobowiązań, należności, księgi głównej.
Można powiedzieć, że okazje nadarzały się same, a ja miałam odwagę podjąć wyzwania. Miałam szczęście nie tylko do przełożonej na początku kariery, ale też do przełożonego, z którym pracowałam przez większość czasu i od którego wiele się nauczyłam, a przede wszystkim umiejętności podejmowania decyzji. Kiedyś powiedział mi, że czasami podjęta przez nas decyzja może być zła, ale najgorsze jest niepodjęcie jej wcale.
Nowe osoby, w zależności od swojego doświadczenia i umiejętności, mają wiele opcji rozwoju i kierowania swoją karierą. Prowadzimy serwis dla klientów różnych branż, są też zespoły zajmujące się konsultingiem, transformacją, technologią itd. Dołączyłam do firmy liczącej 600 osób, podczas gdy teraz zatrudniamy ich kilkanaście tysięcy. Po pierwsze: trzeba chcieć – rozwój oznacza uczenie się, doskonalenie swoich umiejętności, pracę nad słabościami oraz zdobywanie nowych doświadczeń. Po drugie: trzeba pokazać, że się potrafi.
K.K.: Co doradziłaby Pani osobom, które dopiero rozpoczynają karierę zawodową w branży?
A.Z-B.: Trzeba wiedzieć, czego się chce i postawić sobie cele. Być proaktywnym, odważnym i otwartym. Podejście w stylu „siedź w kącie, a cię znajdą” nie sprawdzi się.
K.K.: Jakie są Pani plany na przyszłość? Czy w sferze zawodowej pozostało jeszcze coś, co chciałaby Pani osiągnąć?
A.Z-B.: Tu, gdzie teraz jestem, mam jeszcze wiele do zrobienia i wspaniały zespół. Chciałabym znaleźć więcej czasu na aktywne uczestniczenie w konferencjach i warsztatach w obszarze, w którym pracuję przez ostatnie lata. Poznawać nowe rozwiązania, wymieniać się doświadczeniami i pomysłami. A później…? Może rzucę pracę w dużej firmie, otworzę szkółkę roślin i wezmę się za projektowanie ogrodów!