Jedna z największych instytucji finansowych na świecie obrała całkiem inny kierunek. Do tej pory Citigroup zwalniało raczej ostrożnie. Wcześniejszy CEO, Vikram Pandit, który odszedł w październiku 2012 roku (przeprowadził swoją organizację przez globalny kryzys kredytowy w 2008 roku, gdy amerykańscy podatnicy musieli wyłożyć 45 mld dolarów, żeby uratować bank przed upadkiem), starał się nawet zatrudniać specjalistów z rynku, inwestując miliardy dolarów, by wzmocnić pozycję banku.
Obecny szef Citigroup, Michael Corbat, ma inny przepis na sukces: cięcia, optymalizacja i standaryzacja. W jego oświadczeniu czytamy, że owe działania to logiczne następstwo transformacji banku, które ma przynieść Citi w 2013 roku 900 milionów dolarów oszczędności.
Jakie obszary Citi chce zreformować?
Planowana jest przede wszystkim redukcja tzw. Institutional Client Group, czyli działu klientów instytucjonalnych, zajmującego się obsługą transakcyjną, inwestycyjną i prywatną dla swoich klientów. INC ma zostać odchudzone o 1900 stanowisk.
Ale największe cięcia będę dotyczyć detalicznej działalności Citigroup - Global Consumer Banking. Citi planuje zwolnić ponad 6 tys. osób w obszarach wspierających tę gałąź biznesu - operacyjnym i technologicznym. Bank chce znacząco ograniczyć lub sprzedać operacje konsumenckie (detaliczne) w takich krajach, jak Pakistan, Paragwaj, Rumunia, Turcja i Urugwaj. W obszarze bankowości detalicznej bank planuje inwestować w rozwój franczyzy.
O swoją pracę powinni obawiać się również pracownicy Citi Holdings. Tutaj planowana jest redukcja 350 stanowisk.