W aferę swapową zamieszane są cztery największe banki na Wyspach. Zdaniem brytyjskich dzienników w ciągu ostatnich 10 lat miały one sprzedawać drobnym biznesmenom liczone w tysiącach produkty finansowe typu swap.
Kontrakty swap dotyczą umowy, jaką zawierają dwie lub więcej stron w celu wymiany przyszłych płatności. Swap pomaga przede wszystkim zarządzać aktywami lub pasywami danej instytucji lub banku, co przekłada się na większe możliwości inwestycyjne. Transakcje swap są częścią instrumentów pochodnych, zwanych derywatami.
Swapy mają chronić firmy przed ryzykiem wzrostu oprocentowania stóp. Jest tylko jeden warunek - jeżeli stopy spadają, taka wymiana staje się nieopłacalna dla jednej ze stron - kredytobiorca zostaje obciążowny zbyt dużymi kosztami.
Firmy, które chciały się wycofać z tego typu transakcji, musiały liczyć się z bardzo wysokimi karami finansowymi, o których ich zdaniem żaden bank ich nie uprzedził.
Banki już teraz wyasygnowały 700 mln funtów na rzecz przedsiębirców, ale jak podaje "Financial Times" - finalny koszt swapowego skandalu może kosztować banki nawet 2 miliardy funtów.
FSA obecnie monitoruje produkty tego typu sprzedawane przez Allied Irish Bank, Bank of Ireland czy Santander.