Naukowcy pokazali, że osobom, które ukończyły azjatycką uczelnię o profilu biznesowym, pensje wzrosły o 64 proc. Daleko w tyle pozostaje Europa (wzrost o 35 proc.), która i tak wyprzedza amerykańskich studentów (wzrost tylko o 12 proc. na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia).
Autorzy opracowania, François Collet and Luis Vives, porównali trzy wartości: wzrost płac w Europie, wzrost zapotrzebowania na tego rodzaju studia na Starym Kontynencie oraz geograficzną bliskość europejskich programów w stosunku do kluczowych rynków pracy, które oferują. Collet i Vives skupili się głównie na amerykańskich i europejskich uczelniach, ponieważ azjatyckie szkoły o profilu biznesowym stanowią wyłącznie 8 proc. z 147 przebadanych uczelni.
Jak twierdzi Collet na łamach "Bloomberg Businessweek" - największe oblężenie na studia MBA Europa przeżywała pod koniec lat 80. Jego zdaniem Europejczycy rzadziej decydują się na wybór amerykańskich uczelni, ponieważ europejskie programy MBA są ściśle związane z lokalnym rynkiem pracy.
Opracowanie otrzymało "atest jakości" przez Academy of Management Learning and Education (AMLE). Należy pamiętać, że spostrzeżenia tych dwóch naukowców opierają się na wynikach rankingów, które corocznie na swoich stronach publikuje "Financial Times". Redakcja dziennika zbiera dane o wynagrodzeniach trzy lata po ukończeniu uczelni i łączy je z danymi otrzymanymi dwa lata wcześniej. Czyli dane uzyskane w 2010 roku dotyczą roczników od 2004 do 2006 roku - podaje "Bloomberg Businessweek".
Wyniki "FT" są ogólnie trudne do porównania, pomimo że podawane są w dolarach. Inne są przede wszystkim koszty utrzymania oraz długość trwania studiów - większość europejskich programów ma mniej semestrów.