Jeszcze w 2012 roku banki uniwersalne oraz ich klienci zorientowali się, że w ujęciu globalnym bankowość przesunęła się za bardzo w kierunku bankowości transakcyjnej kosztem tzw. bankowości relacyjnej. Dyskusja okazała się pochodną kryzysu zaufania dla instytucji finansowych.
Zobacz oferty pracy w bankowości »
Głosy o podziale największych instytucji finansowych na świecie pojawiły się ponownie pod koniec 2014 roku. W grudniu ubiegłego roku Antony Jenkins, Group Chief Executive Barclaysa przyznał w wywiadzie dla "Financial Times", że model banku uniwersalnego to już przeszłość (dosłownie: "The universal banking is dead"). Słowa Jenkinsa wpisują się w nurt "odczarowywania" wielkiej bankowości. Jeszcze w 2012 roku Sandy Weill zaszokował świat finansowy stwierdzeniem, że należy oddzielić działalność komercyjną od inwestycyjnej w całym sektorze bankowym. Wypowiedź Weilla jest o tyle kontrowersyjna, że to on jest uznawany za twórcę megabanku. W 1998 roku Weill doprowadził do połączenia firmy ubezpieczeniowo-inwestycyjnej Travelers z instytucją finansową Citicorp i stanął na czele kolosa Citigroup, czyli właśnie banku uniwersalnego. Nowy finansowy twór, jak uważa część komentatorów rynku finansowego, stał się przyczyną uchylenia słynnej ustawy Glassa-Steagalla w 1999 roku, która zakazywała łączenia działalności depozytowo-kredytowej z produktami bankowości inwestycyjnej. Warto podkreślić, że Glass-Steagall Act został uchwalony w 1933 roku przez Kongres Stanów Zjednoczonych w czasach Wielkiego Kryzysu.
Na początku stycznia 2015 roku do dyskusji nad podziałem bankowości dołączył Goldman Sachs, którego prezes - Lloyd Blankfein - przyznał jeszcze w 2009 roku w prasie: "I'm doing God's Work". Obecnie bank zmienia kierunek. Ponad dwa tygodnie temu główny analityk tego banku stwierdził, że JPMorgan, jeden z liderów bankowości inwestycyjnej na świecie, będzie wart 25 proc. więcej pod warunkiem, że zostanie podzielony na 4 części. Tydzień później Jamie Dimon, JPMorgan CEO, odrzucił propozycję swojego rywala.