EY to organizacja o globalnym zasięgu. Czy młody profesjonalista lub absolwent ma szansę odczuć, że pracuje w globalnej instytucji, dołączając do polskiego oddziału? Jak Twoim zdaniem międzynarodowa działalność wpływa na kulturę organizacyjną firmy?
Globalny charakter naszej organizacji opiera się na zintegrowanym działaniu. Biura lokalne: Warszawa, Praga czy Budapeszt nie są odseparowanymi od siebie jednostkami. Pracujemy w zbliżony sposób w ramach subregionów bądź regionów. Polska należy do regionu EMEIA (Europa, Bliski Wschód, Indie, Afryka) oraz subregionu CSE (Europa Środkowa i Południowa). Oznacza to, że na całym świecie świadczymy takie same usługi oraz korzystamy z podobnych narzędzi czy procedur. Co warto podkreślić, globalny wymiar naszej pracy wpisuje się przede wszystkim w kulturę organizacyjną EY, co widać w podejściu do pracownika, wspólnych wartościach i wizji firmy. Dla nas, pracowników, globalny wymiar w praktyce oznacza codzienny kontakt z kolegami z zagranicy. Podobnie podchodzimy do rozwiązywania problemów i realizacji projektów. Dzięki temu bez problemu nawiązujemy kontakt i mamy łatwość porozumiewania się.
Czy w warszawskim biurze EY pracują obcokrajowcy?
Tak. W warszawskim biurze pracują osoby, które przeniosły się do nas albo z prywatnych względów, albo aktualnie realizują projekt w naszym kraju. Na przykład Partner Zarządzający mojego Działu – Doradztwa Transakcyjnego – Brendan O’Mahony jest Irlandczykiem.
Charakter pracy każdego konsultanta zależy od projektu, branży oraz klienta. Jednakże czy rozpoczynając karierę w obszarze doradztwa transakcyjnego mam większą szansę na udział w międzynarodowych projektach niż np. jako konsultant w departamencie doradztwa biznesowego bądź podatkowego?
Klientami EY są zarówno polskie przedsiębiorstwa, które prowadzą swoją działalność za granicą, jak i zagraniczne firmy posiadające swoje oddziały w naszym kraju. Zatem analitycy i konsultanci związani z np. doradztwem biznesowym lub podatkowym mogą uczestniczyć w międzynarodowych projektach. Dzięki znajomości polskich zasad podatkowych czy standardów rachunkowości jesteśmy w stanie realizować międzynarodowe projekty dostosowując je do lokalnych uwarunkowań. Nasi klienci oraz koledzy z biur zagranicznych EY bardzo doceniają wiedzę lokalną i traktują naszych doradców jako ekspertów w zakresie polskich regulacji.
Jak często konsultanci EY wyjeżdżają służbowo za granicę? Do jakich krajów najczęściej?
W EY bardzo cenimy wiedzę ekspercką, dlatego w projektach międzynarodowych biorą udział specjaliści z wielu obszarów. Wyjazdy służbowe zależą od realizacji konkretnego projektu – mogą zatem trwać od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy, odbywać się w różnych miejscach na świecie i angażować różnych ekspertów. Moi koledzy, specjaliści w wycenie sprzętu telekomunikacyjnego albo energetycznego, przeprowadzali razem z pracownikami biura londyńskiego wizję lokalną np. na Jamajce lub w Uzbekistanie.
Polskie firmy, które są coraz aktywniejsze w obszarze przejęć zagranicznych, inwestują głównie w krajach bliskich nam geograficznie. Dlatego zazwyczaj uczestniczymy w projektach realizowanych w naszym subregionie. Zdarzają się jednak również w tym przypadku długoterminowe wyjazdy naszych pracowników do Afryki lub ścisłej współpracy z biurem i klientem w Kanadzie. Są one powiązane z polskimi inwestycjami zagranicznymi.
Czy osoba, która pracuje w Państwa organizacji, może przenieść się na stałe do innego kraju, w którym znajduje się biuro EY?
Każdy z pracowników w naszej organizacji ma dostęp do intranetu, w którym zamieszczane są informacje na temat projektów zagranicznych, do których poszukuje się konsultantów o określonym profilu kompetencji. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby konsultacjach ze swoim career cousellor’em (opiekun kariery zawodowej) zgłosić swoją kandydaturę.
Po dokonaniu wstępnych formalności osoba, która podjęła taką decyzję, przenosi się do innego kraju na określony czas. Zwykle jest to rok lub dwa lata. Po tym okresie osoba może zdecydować, czy chce związać się z wybranym biurem EY na stałe. Jest to optymalne rozwiązanie – pracownik ma możliwość dokonania wyboru: pozostania za granicą lub powrotu do kraju, w którym wcześniej pracował.
Jakie kompetencje trzeba posiadać pracując przy międzynarodowych projektach doradczych? Czy poza znajomością języka angielskiego pożądany jest również drugi język obcy?
Znajomość drugiego języka to z pewnością atut. Zdarza się, że nasi klienci nie posługują się biegle językiem angielskim i zdecydowanie łatwiej komunikować im się w ojczystym języku. Natomiast oprócz kompetencji czysto technicznych, jakimi są znajomość finansów i rachunkowości, ogromne znaczenie mają również uniwersalne kompetencje miękkie, czyli m.in. otwartość na różnorodność oraz umiejętność znalezienia się w nowych sytuacjach.
Czy różnice kulturowe wpływają na pracę w międzynarodowych projektach?
Mimo że pracujemy w oparciu o międzynarodowe standardy i procedury, każde nasze biuro posiada własną specyfikę i indywidualny sposób podejścia do klienta. Podczas mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych różnice kulturowe były widoczne na każdym kroku – wschodnie wybrzeże cechował większy formalizm, natomiast pracując w biurze na zachodnim wybrzeżu, zauważyłem, że podchodzi się do pracy ze zdecydowanie większym dystansem.
W każdym międzynarodowym projekcie liczy się przede wszystkim jasna i czytelna komunikacja oraz chęć wzajemnego zrumienienia. Dzięki takiemu podejściu możemy z międzynarodowej współpracy wynieść naprawdę wiele cennych doświadczeń. W moim przypadku dzięki pracy w Stanach Zjednoczonych zauważyłem, że amerykańskie, proceduralne podejście oraz sztywne trzymanie się reguł może czasem wydawać się uciążliwe, jednakże pomaga zachować cenną strukturę w pracy, co przekłada się ostatecznie na większą efektywność. Każdy odmienny styl zarządzania wnosi świeże spojrzenie na naszą codzienną pracę.
Czy pobyt zawodowy w Stanach Zjednoczonych był dla Ciebie cennym doświadczeniem?
Oczywiście. Właściwie jednym z czynników, które zadecydowały o wyborze tego pracodawcy jeszcze podczas studiów, była możliwość wyjazdu zawodowego za granicę. Miałem okazję pracować w biurze EY, które znajduje się w Dolinie Krzemowej. A ponieważ specjalizuję się w doradztwie transakcyjnym dla branży technologicznej, medialnej i telekomunikacyjnej, nie mogłem trafić lepiej. Znalazłem się w miejscu, gdzie miałem okazję pracować przy takich transakcjach jak przejęcie LucasArts przez Disney czy zakup części Nokii przez Microsoft. O tego typu transakcjach czyta się na pierwszych stronach „Financial Times”.
Dodatkowo, Kalifornia to prawdziwy tygiel kulturowy – w samym biurze EY mniej więcej połowa pracowników to osoby urodzone poza granicami USA. Dzięki temu nauczyłem się patrzeć na pewne rzeczy z całkiem nowej perspektywy. Kultura amerykańska znacząco różni się od europejskiej. To, co my Europejczycy, odbieramy za powierzchowne w kontaktach międzyludzkich, w Stanach świadczy o profesjonalizmie i dystansie do pracy. Amerykanie podchodzą do problemów w bardziej rzeczowy sposób. Na pierwszym miejscu liczy się dla nich przede wszystkim sukces całego zespołu. Uważam, że to zagraniczne doświadczenia było dla mnie bardzo cenne.
Czy pracownicy EY biorą udział w międzynarodowych szkoleniach lub konferencjach? Jak przygotowują Państwo pracownika do pracy przy dużych, międzynarodowych projektach?
Większość szkoleń technicznych, na przykład z wyceny przedsiębiorstw czy prowadzenia procesu due diligence, odbywa się za granicą. Są to zazwyczaj kilkudniowe wyjazdy do Londynu, Pragi lub Frankfurtu. Każdy konsultant lub analityk ma obowiązek udziału w tego typu szkoleniach wyjazdowych i już na tym etapie spotyka się z pracownikami z innych krajów regionu EMEIA. Dodatkowo, EY pomaga swoim pracownikom w uzyskaniu takich międzynarodowych kwalifikacji, jak ACCA, CFA lub umożliwia udział w szkoleniach organizowanych przez amerykańską organizację American Society of Appraizers (ASA).
Inną ciekawą inicjatywą, o której warto wspomnieć, są szkolenia wprowadzające dla osób, które objęły kolejne, wyższe stanowiska w hierarchii zawodowej. Świeżo awansowani seniorzy oraz managerowie z poszczególnych biur lokalnych EY przyjeżdżają wtedy do Amsterdamu lub Dublina, by uczestniczyć w ogromnym wydarzeniu dla ponad tysiąca osób z całego regionu EMEIA. Poza samą integracją, która jest doświadczeniem kulturowym samym w sobie, uczymy się współpracy w zespole, zasad kontaktu z klientem lub umiejętności sprzedażowych w małych kilkunastoosobowych grupach.
Czy w najbliższym czasie planujesz kolejny wyjazd?
Mam tak dobre wspomnienia z pobytu w Stanach, że z chęcią wyjechałbym po raz kolejny. Moje doświadczenia, które zdobyłem podczas pracy w Dolinie Krzemowej, okazały się bardzo cenne. Dzięki temu teraz zgłaszają się do nas klienci i koledzy z biur z naszego subregionu z prośbą o wsparcie przy projektach, m.in. w wycenach patentów czy know-how. Może taki projekt właśnie stanie się kolejną okazją, aby opuścić na pewien czas Warszawę.
Dziękuję za rozmowę.