Celem Insurance Conference jest promowanie m.in. zawodu aktuariusza. Dlaczego Państwa zdaniem ta profesja wydaje się tajemnicza przeciętnemu Kowalskiemu? Dlaczego tak niewiele osób decyduje się na obranie właśnie takiej ścieżki kariery?
Zawód ten nie cieszy się należytym zainteresowaniem ze względu na fakt, iż w procesie tworzenia umowy ubezpieczeniowej
aktuariusz jest postrzegany raczej jako rzemieślnik niż "artysta". Na jego barkach spoczywa cała odpowiedzialność skonstruowania parametrów umowy, co w żaden widoczny sposób nie wpływa na budowę wizerunku marki. To taki "cichy bohater". Zwykle lubimy się chwalić naszymi osiągnięciami, cieszy nas, gdy efekty naszej pracy są widoczne i rozpoznawalne. Aktuariusz nigdy nie będzie osobą z pierwszych stron gazet.
Poza tym uważamy, że sama nazwa zawodu jest mało chwytliwa i w żaden sposób nie kojarzy się z pracą, którą wykonuje aktuariusz. Bardziej nasuwa się nam na myśl aktualizowanie czegoś, co w pewien sposób sugeruje też tonę papierkowej roboty. Mało kto chciałby zajmować się rzemieślniczą, biurokratyczną pracą, za którą nie zebrałby jakichkolwiek laurów, stąd właśnie popularne pytanie – kim w ogóle jest
aktuariusz?
Aktuariusz to jeden z najbardziej prestiżowych zawodów. Czy również przyszłościowy?
Bez wątpienia bezpieczny i niezwykle lukratywny. Niezależnie od koniunktury gospodarczej i rozwoju cywilizacyjnego efekty naszej pracy oraz nasze życie będą zagrożone wydarzeniami losowymi – dlatego zawsze będą potrzebne osoby, które byłyby w stanie ocenić stopień ryzyka danego przedsięwzięcia i odpowiednio je wycenić. Poza tym nie każdy wie o tym, że w kontekście Polski jest to rynek, którego poziom wypełnienia jest bliższy zeru niż jedności, co zmusza nas do sprowadzania aktuariuszy z Francji, Niemiec, czy nawet Argentyny! Średniorocznie polskie uczelnie "produkują" od 5 do 8 aktuariuszy, którzy muszą przejść kompleksowe szkolenia, działać pod nadzorem doświadczonego specjalisty, a następnie zdać niezwykle wymagające egzaminy licencyjne przeprowadzane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Z tego powodu nie jest i na pewno nie będzie to rynek przepełniony, a zarobki związane z zawodem aktuariusza przyprawiłyby o zawroty głowy niejednego prezesa spółki notowanej na polskim parkiecie.
Część przeprowadzanych case studies poświęcona została planowaniu finansowemu. Kim jest planer finansowy i czym się zajmuje?
Każdy z nas w przeciągu całego życia podejmuje dziesiątki, a może i setki decyzji finansowych, które w mniejszy lub większy sposób wpływają na możliwość realizacji naszych celów życiowych. Z tego powodu jesteśmy zmuszeni do wykorzystania narzędzi oferowanych przez instytucje rynku finansowego – pamiętajmy, że każda z nich chce przede wszystkim na nas zarobić. Budzi to pewien konflikt interesów – nam zależy na sfinansowaniu planów, które czekają nas w przyszłości, a banki, towarzystwa ubezpieczeń czy towarzystwa funduszy inwestycyjnych zarabiają na kosztach, skrzętnie poukrywanych w ogólnych warunkach umów zawieranych z nimi. Praca planera finansowego polega na przeprowadzeniu klienta przez labirynt rynku finansowego przy jednoczesnej minimalizacji ryzyka utraty jego płynności finansowej – czy to po stronie przychodów (ubezpieczenia na życie) czy po stronie kosztów (ubezpieczenia majątkowe). Wykorzystując swoją znajomość mechanizmów rządzących rynkiem, planer finansowy ma za zadanie bezpiecznie doprowadzić klienta do końca tego labiryntu, oszczędzając jak najwięcej na umowach finansowych, których koszty jego podopieczny i tak jest zmuszony ponosić każdego miesiąca – koszty raty kredytu, planu systematycznego oszczędzania czy nawet składki ubezpieczenia samochodu.
W ubiegłym roku wypowiedź Andrzeja Klesyka, Prezesa PZU, na łamach „Gazety Wyborczej” wywołała burzę w mediach. Uczelnie nie przygotowują studentów do wykonywania zawodu, a Ci wydają się być de facto mało kreatywni. Czy zgadzają się Państwo z tą opinią?
Najtrafniejszą odpowiedzią na to pytanie jest: "To zależy". Przede wszystkim od naszej motywacji, ale nie ukrywamy, że wpływ ma też profil wybranej przez nas uczelni. Są takie, które w swym funkcjonowaniu skupiają się wyłącznie na wypełnianiu głów studentów książkową wiedzą, często zupełnie niepraktyczną i w tym punkcie należałoby zgodzić się z prezesem Klesykiem, bo tacy studenci, nienauczeni kreatywności, spotykają poważne opory w momencie wejścia na rynek pracy. Dlatego też słyszymy ciągle, że nie ma perspektyw pracy w tym kraju. One oczywiście są, jednak to, w jaki sposób odnajdziemy się w naszym życiu zawodowym, będzie istotnie uzależnione od tego, co robiliśmy w trakcie studiów. Projekt Insurance Conference jest właśnie takim wyjściem naprzeciw wypowiedzi prezesa. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach wykształcenie to nie wszystko, więc działamy, uczymy się zarządzania projektami, poznajemy podstawy logistyki, prowadzimy kontakty z naszymi partnerami, promując jednocześnie kreatywne postawy wśród naszych kolegów.
Konferencję zamyka Wielki Test Wiedzy o Ubezpieczeniach. Jakich zagadnień będzie dotyczyć?
Wielki Test Wiedzy o Ubezpieczeniach, organizowany w ramach Insurance Conference, będzie składał się z 30 pytań jednokrotnego wyboru, o różnym poziomie trudności. Uczestnicy testu będą musieli wykazać się w nim znajomością podstaw prawa ubezpieczeniowego, procesu zawierania umów ubezpieczeniowych oraz konstrukcji najpopularniejszych produktów dostępnych na rynku. Będą mogli wziąć w nim udział uczestnicy co najmniej dwóch wykładów otwartych organizowanych w ramach Konferencji lub co najmniej jednego studium przypadku, przeprowadzonego przez naszych partnerów. Na trzech najlepszych uczestników testu czekają atrakcyjne nagrody rzeczowe – iPod Nano, iPod Shuffle oraz słuchawki marki Denon. Celem testu jest sprawdzenie w praktyce wiedzy uzyskanej przez uczestników konferencji.