Uważam, że siła networkingu – siła relacji – to w dzisiejszych czasach jedna z największych wartości, które pomagają rozwijać biznes – Magdalena Warpas, partnerka w EY.
Jak rozpoczęła się Twoja kariera zawodowa?
Do EY dołączyłam jeszcze podczas studiów w ramach programu, który był organizowany wspólnie z moją uczelnią, czyli SGH oraz ACCA. Cała moja dotychczasowa kariera była realizowana wewnątrz EY, lecz w tym czasie zmieniałam specyfikę swoich zajęć. Zaczęłam od audytu finansowego, gdzie zajmowałam się badaniem sprawozdań finansowych oraz wsparciem spółek podczas wchodzenia na giełdę. Następnie realizowałam różne projekty doradcze dla podmiotów z sektora usług finansowych. Gdy na polskim rynku bankowym trwała wzmożona konsolidacja, z ogromną chęcią angażowałam się w te projekty. Tym samym rozpoczęłam swoją prawdziwą przygodę, która polegała na zdobywaniu kompetencji w obszarze doradztwa transakcyjnego.
Co studiowałaś na SGH?
Studiowanie zaczęłam od finansów i rachunkowości, natomiast, podczas czwartego i piątego roku uczestniczyłam już w programie SGH i ACCA, w ramach którego zdobyłam kwalifikacje ACCA.
Z czym wiąże się Twoja aktualna rola EY?
Teraz zajmuję się zarówno doradztwem transakcyjnym, jak i doradztwem strategicznym dla podmiotów z sektora finansowego. To drugie jest dla mnie kolejnym, naturalnym sposobem na wykorzystywanie bazy wiedzy, którą zdobywałam przez 15 lat mojej kariery, poruszając się przez szerokie spektrum tematów kluczowych dla rozwoju spółek.
Od początku kariery pracowałam wyłącznie dla sektora usług finansowych – głównie dla banków, zakładów ubezpieczeń i dla całych, związanych z nimi ekosystemów. Dziś skupiam się na doradzaniu dużym instytucjom w przeprowadzaniu projektów transakcyjnych i transformacyjnych, ale też podczas realizacji działań strategicznych. Prościej – pomagam firmom przy rozwoju nieorganicznym, czyli np. podczas przejęć spółek oraz przy rozwoju – w ramach transformacji ich biznesu, we wdrażaniu nowych kierunków strategicznych i w optymalizacji.
Czy uważasz swoją pracę za interesującą?
W moich obowiązkach najatrakcyjniejsza jest różnorodność tematów, z którymi się mierzę. Sektor finansowy to paleta naprawdę różnych sytuacji biznesowych i transakcyjnych. Świat bankowy jest np. zupełnie inny od świata ubezpieczeniowego. Nowe wyzwania, które dotykają interesujących tematów, zapewniają mi nieustannie wysoki poziom energii i zaangażowania.
Dlaczego w ogóle wybrałaś tę drogę zawodową?
Myślę, że z jednej strony był to bardzo świadomy wybór. Kroczyłam zaplanowaną i przemyślaną ścieżką. Najpierw skupiałam się na tym, by zbudować mocny fundament wiedzy technicznej, zrozumieć, jak działają instytucje z perspektywy głównych stakeholderów. To było konieczne, żeby potem móc wykorzystać tę bazę podczas doradzania przy projektach transakcyjnych czy strategicznych. Spotkałam też na swojej ścieżce kariery bardzo dużo osób, które mnie wspierały – służyły dobrym słowem i dobrą radą, podpowiadając mi czasami, w którą stronę warto podążać.
Czy odczuwasz, że pracujesz w dużej, globalnej organizacji?
Zwłaszcza w sektorze usług finansowych jest to bardzo odczuwalne, bo nasi klienci to międzynarodowe firmy. Dlatego współpracujemy z kolegami i koleżankami z innych biur, nie tylko z Europy, ale też z innych kontynentów, jednocześnie tworząc zgrane zespoły.
Z jednej strony mam poczucie, że organizacja jest globalna – mam dostęp do wielu narzędzi, rozwiązań i wiedzy z całego świata – z drugiej ludzie, którzy pracują w EY, nie tworzą barier. Podczas pracy z osobami, które na co dzień mieszkają w Chile albo w Nowym Jorku, nie odczuwam dzielącego nas dystansu i różnic, których nie dałoby się przeskoczyć i mogłyby zaburzać realizację naszych zadań.
Jaka wiedza jest potrzebna w Twojej pracy i skąd ją czerpiesz?
Sektor usług finansowych to bardzo dynamicznie zmieniające się środowisko. Ważne jest, żeby na bieżąco śledzić trendy i pojawiające się nowości. Podwaliny moich kompetencji z pewnością stanowi wiedza finansowa. Bardzo przydatne są umiejętności logicznego myślenia, analizy danych, wyciągania wniosków i ich efektywnego podsumowywania. Nieodłącznym elementem mojej pracy jest również nastawienie na ciągły rozwój, na naukę nowych rzeczy i kreatywne myślenie.
Jakie wyzwania spotykasz w swojej pracy?
Świat transakcyjny jest bardzo nieprzewidywalny. Wyzwanie więc stanowi sama specyfika pracy, jej dynamika i wszelkie zaskakujące sytuacje. Myślę, że przez tyle lat wykonywania tego zawodu nauczyłam się, że spokój i opanowanie emocji w krytycznych sytuacjach to klucz do sukcesu. Tego oczekują od nas klienci. Potrzebują mieć przy sobie partnera, który pomoże im uporać się z daną trudnością. Zauważam, że wyzwania w branży, z którymi mierzą się nasi klienci, stają się coraz bardziej skomplikowane i złożone. Stąd szczególnie potrzebują kogoś, kto przeprowadzi ich przez taki proces.
Które z obecnych obowiązków należą do Twoich ulubionych?
Podzieliłabym zakres moich obowiązków na trzy grupy. Pierwsza z nich dotyczy realizacji projektów z klientami. Druga to rozwój biznesu, czyli szukanie nowych możliwości i rozwiązań. Natomiast trzecia – nieodłączna – zarządzanie zespołem. Myślę, że każda z nich ma swoje ciekawe elementy, ale i zróżnicowane wyzwania. To, co lubię w mojej pracy, to że w każdym z tych trzech obszarów pojawia się konieczność ciągłego rozwoju.
Pracuję w EY 15 lat. Według mnie dowodzi to temu, że firma jest miejscem, które naprawdę daje możliwość kształtowania swojej ścieżki kariery w bardzo indywidualny sposób. Jeżeli pracownik ma swój cel zawodowy, EY umożliwia mu jego realizację.
Czy zdradzisz swój przepis na bycie dobrą liderką?
Jako liderka zespołu strategiczno-transakcyjnego staram się być blisko osób, które go tworzą. To pozwala mi zarówno rozumieć ich wyzwania i priorytety, jak i w odpowiedni sposób wspierać ich rozwój zawodowy. Pełnię też funkcję People Partnera dla całego zespołu doradztwa strategicznego i transakcyjnego w EY. Odpowiadam między innymi za współtworzenie i wdrażanie strategii EY w obszarze zarządzania talentami. W ostatnim czasie dużo czasu i wysiłku poświęcam na temat well-beingu naszego zespołu, czyli efektywnego zadbania o dobrostan pracowników.
Zespoły w EY tworzą ludzie, którzy są niezwykle inteligentni, bardzo pracowici i odpowiedzialni. Wraz z firmą dążę do tego, żeby pomagać im znaleźć równowagę pomiędzy pracą, a odpoczynkiem – spędzając czas z rodziną, przyjaciółmi, realizując pasję.
Myślę, że dobry lider powinien inspirować pracowników, motywować ich i dawać im przykład. Ważne jest, by swoim zachowaniem zachęcał osoby z zespołu do podążania odpowiednią ścieżką kariery.
Jak w swojej pracy wykorzystujesz technologię?
Technologia jest nieodłącznym elementem mojej pracy. Szczególną rolę pełni w zakresie wsparcia operacyjnego. Osoby pracujące w tym obszarze korzystają z narzędzi, które pomagają w analizie danych, ich obróbce i późniejszym raportowaniu dla klienta. W doradztwie transakcyjnym i strategicznym są jednak elementy, które trudno według mnie zastąpić technologią i nie wiem, czy w przyszłości będzie to w ogóle możliwe. Jednym z nich jest dostarczanie spersonalizowanej porady i rekomendacji, których oczekują od nas klienci.
O ile uważam, że w warstwie analizy technicznej można korzystać z pomocy różnych narzędzi, o tyle wyciąganie wniosków i przygotowanie na ich podstawie rekomendacji, które są dostosowane do danej sytuacji, są zadaniem doradców. Jeżeli każda firma używałaby tego samego narzędzia AI, np. ChatGPT, ostatecznie wszystkie produkty byłyby niemal identyczne.
Co, według Ciebie, decyduje dziś o sukcesie organizacji?
Aktualnie za przewagę konkurencyjną firm odpowiadają twórczy pracownicy, którzy charakteryzują się kreatywnością w realizacji swoich zadań. Każda osoba pracująca w organizacji, specjalizując się w jakimś obszarze, rozmawia z klientami branżowymi i szuka praktycznych rozwiązań.
W jakie dodatkowe inicjatywy angażujesz się w ramach firmy?
Biorę czynny udział w programie mentoringowym Dziewczyny Poziom Wyżej. To inicjatywa skierowana do młodych kobiet – studentek, które są na początku swojej ścieżki kariery. Przez ostatnie cztery lata pełniłam w nim rolę mentorki. Jestem też patronką i sponsorką konkursu EY Financial Challenger, który został stworzony z myślą o osobach studiujących, zainteresowanych światem corporate finance. Umożliwia on sprawdzenie, w jaki sposób buduje się strategię dla dużych, międzynarodowych firm.
Działam również w zakresie socjalnym. Trzy razy dostałam grant z fundacji EY w ramach programu EY Volunteers Challenge, który pozwala na zrealizowanie zaproponowanego projektu charytatywnego. Wprowadziłam także zwyczaj organizowania szlachetnej paczki w naszym zespole. Realizujemy go co roku, nawet podczas pandemii.
Jakie projekty charytatywne udało Ci się zrealizować w ramach EY Volunteers Challenge?
Pierwsza inicjatywa skupiała się na pomocy niewidomym i niedowidzącym dzieciom z Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach. Zaopatrzyliśmy szkołę w przybory do nauki, wykonywania podstawowych czynności, takich jak rozpoznawanie banknotów czy przechodzenie przez przejście dla pieszych. Innym razem, całkiem zmieniliśmy obszar zaangażowania i zaadoptowaliśmy ul. Trzeci projekt objął opiekę nad dzieckiem -- uczennicą z Kenii. Dziewczynka była sierotą, natomiast bardzo dobrze się uczyła. Ten program był dla niej właściwie jedyną szansą, żeby wyjechać z wioski i kontynuować rozpoczętą naukę.
Czy w Twoim zespole jest miejsce dla osób nieneurotypowych?
EY na przełomie 2019-2020 roku otworzył dedykowane Centrum Neuroróżnorodności. W ramach niego zostało przeszkolonych kilkadziesiąt pracowników. Z myślą o osobach neuroróżnorodnych, EY stworzył specjalną ścieżkę rekrutacyjną, która na ten moment pozwoliła zatrudnić sześć osób. Dostrzegamy specyfikę różnych osobowości, mając przekonanie, że standardowa ścieżka rekrutacyjna momentami mogłaby uniemożliwić niektórym przejście do kolejnego etapu.
Myślę, że otwarcie Centrum Neuroróżnorodności i pierwsze zatrudnione osoby, to krok ku ważnej zmianie. Stawiamy nacisk na różnorodność zespołów i uważamy to za naszatut, który jest także doceniany przez klientów. Sprawia to, że pracownicy mają możliwość ujęcia biznesu bardziej holistycznie, z różnych perspektyw. To jednocześnie przekłada się na sukcesy przedsiębiorstwa.
Dzięki włączaniu w szeregi EY osób neuroróżnorodnych, firma zyskuje talenty, które w różny sposób patrzą na świat. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że wśród nas są osoby nieneurotypowe, które nie są formalnie zdiagnozowane lub nie czują potrzeby komunikowania tego szerzej, dlatego dążymy do tego, by budować różnorodne zespoły, składające się z szerokiego zestawu osobowości i kompetencji.
Czy łatwo dziś być kobietą i obejmować wysokie stanowisko w globalnej firmie?
Jestem przykładem na to, że można być kobietą, która odnosi sukcesy zawodowe. Niestety obserwuję, że na kierowniczych stanowiskach nadal jest znaczniej mniej kobiet niż mężczyzn. Jednocześnie badania pokazują, że różnorodne zespoły działają skuteczniej. Doceniam też, że coraz więcej mówi się o roli kobiet w biznesie. Na poziomie unijnym zostały już wprowadzone regulacje w tej kwestii, które co prawda dotyczą spółek giełdowych, ale tworzą dobre praktyki.
Ze swojej strony staram się być przykładem dla innych kobiet. Daję im wsparcie i zapewniam, że kwestie związane z karierą i macierzyństwem da się pogodzić. Oczywiście wymaga to odpowiedniej organizacji. By łączenie obu ról było możliwe, konieczne jest ustalenie ze współpracownikami, pewnych zasad funkcjonowania. Wydaje mi się, że w przypadku kobiet wracających do firmy z urlopu macierzyńskiego kluczowe są pierwsze miesiące. Wówczas pomoc firmy jest najbardziej istotna.
Razem z innymi People Partnerami EY w zeszłym roku sfinalizowaliśmy proces re-onboardingu kobiet, które wracają po porodzie do pracy. Przygotowaliśmy dla nich specjalną ścieżkę, którą potocznie nazywamy miękkim lądowaniem. Uważam, że wsparcie kobiet w tym procesie wpływa pozytywnie j na ich zaangażowanie.
Jak Ty wspominasz swój powrót do pracy po narodzinach dziecka?
Gdy postanowiłam wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim, nie było jeszcze uregulowanych zasad re-onboardingu w EY. Podeszłam do tego procesu jak do projektu. Ustaliłam z moim szefem najważniejsze etapy powrotu.
Z perspektywy czasu, a moje dziecko ma już pięć lat, z pełną świadomością mogę powiedzieć, że momentami łączenie ról matki i pracownicy nie jest łatwe. Natomiast jeżeli dostaje się odpowiednie wsparcie, to jest to absolutnie możliwe. Cieszę się, że również w tym kierunku zmienia się podejście w firmach. Te działania zapewniają poczucie bezpieczeństwa i komfortu kobiecie, która oprócz wymagającej ciąży, a później opieki nad dzieckiem, chce się rozwijać na rynku pracy.