Redakcja: Posiada Pan doświadczenie w dziale handlowym, w branży górniczej i lotniczej. Po 9 latach pracy w łańcuchu dostaw w organizacji, której był Pan ojcem założycielem przeszedł Pan do Ecolab. Co skłoniło Pana do tej zmiany?
Krzysztof Lebiest: Moje działania w poprzedniej organizacji były raczej lokalne, w Ecolab z Krakowa odpowiadamy za cały obszar Europy, a nawet za niektóre kontakty z krajami EMEA. W nowej pracy otrzymałem szerszy zakres odpowiedzialności a także większe pole do realizacji własnych pomysłów czy wprowadzania udoskonaleń procesowych. Sektor BPO/SSC w Krakowie bardzo intensywnie się rozwija. Pomyślałem, że chciałbym zostawić swój ślad także w tego typu organizacji.
Czyli zajmuje się Pan w Ecolab podobnymi zadaniami jak w poprzedniej firmie, ale na szerszą skalę?
Tak było do końca maja 2019 roku. Od czerwca, po 12 latach pracy w łańcuchu dostaw, a po pięciu w Ecolab, zdecydowałem się na zmianę stanowiska i obecnie próbuję swoich sił w pracy w finansach. Poprzednio zdobyte doświadczenia pozwoliły mi zrozumieć, w jaki sposób obszar łańcucha dostaw wspiera naszych klientów. Udało mi się także stworzyć zespół doskonałych specjalistów – w Krakowie i w Barcelonie. Poza tym moje ekonomiczne wykształcenie predestynuje mnie do tego, by spróbować kariery właśnie w finansach.
Jak wspomina Pan czas studiów?
Uważam, że bardzo wiele się nauczyłem. Duży nacisk, poza przedmiotami stricte finansowymi, był położony na naukę języków obcych. Lektoraty odbywały się przez 4 lata studiów.
O tym, że dobrze wspominam ten czas może świadczyć też to, że kilka lat temu wróciłem na studia (podyplomowe w zakresie logistyki) na swoim dawnym wydziale. Po 12 latach mogłem znów spotkać swoich dawnych wykładowców.
Jak wraca się po tylu latach do tej samej uczelnianej ławki?
To wspaniałe uczucie i zupełnie inna perspektywa, gdy ma się za sobą kilkanaście lat doświadczenia w pracy zawodowej. Próba zrozumienia pewnych metod, mechanizmów funkcjonowania logistycznych obszarów czy problemów jest bardzo twórcza. Połączenie części teoretycznej z tym, co praktyczne pozwala łatwiej rozwiązywać problemy, które się napotyka w codziennej pracy.
Dowiedziałam się, że zna Pan aż 4 języki obce. Jak przebiegała ich nauka?
W liceum uczęszczałem do szkoły artystycznej, państwowego liceum muzycznego w Krakowie. Mój ojciec twierdził, że muzyk to nie do końca dobry zawód dla mężczyzny, dlatego obowiązkowo uczyłem się języka włoskiego. W przypadku języka angielskiego i niemieckiego bardzo pomogły mi studia. Obecnie uczę się jeszcze języka hiszpańskiego.
Wiele osób uczy się języków obcych przez dłuższy czas a mimo tego nie potrafi się swobodnie porozumiewać…
Język w moim odczuciu, to platforma do komunikacji. Z gramatyką często byłem na bakier, ale wystarczyło, że poznałem dwa-trzy słowa i już chciałem rozmawiać w obcym języku. Umiejętności czy praca nad znajomością języka to jedno, ale pozostaje jeszcze kwestia talentu, którą myślę, że odziedziczyłem z siostrą (germanistką!) po rodzicach.
Co Panu pomogło zająć tak wysokie stanowisko?
To wypadkowa kilku czynników. Ecolab wspiera rozwój kariery swoich pracowników każdego szczebla. W naszej organizacji można rozwijać się względem funkcji – i tak robiłem przez pięć lat. Kiedy ten rozwój wydał mi się już niewystarczający, Ecolab wskazał mi możliwość poprowadzenia kariery w zupełnie innym kierunku.
Poza tym, na pewno trzeba być też otwartym na ludzi i słuchać ich ze zrozumieniem. Przez pięć ostatnich lat wypromowałem zespół liderski, w którym każdy z jego członków awansował wewnątrz organizacji (od poziomu młodszego specjalisty!). Zarówno organizacja musi być gotowa na zmianę stanowiska danej osoby, jak i pracownik.
Który projekt uważa Pan dotychczas za najciekawszy?
W Ecolab po 8 miesiącach pracy otrzymałem zadanie połączenia zespołu zakupowego i planistycznego. Musiałem stworzyć plan i przekonać te dwa zespoły, że ich współpraca przyniesie firmie więcej korzyści niż strat. Pokazałem, że mimo tego, że wykonują różne operacje, to jednak mają wspólne cele. Nie było to łatwe. Jeden zespół był bardziej zaawansowany w porównaniu do drugiego, dlatego wiele czasu zajęło mi wyrównanie tych różnic. W końcu udało się to całkiem sprawnie przeprowadzić.
Ciekawy jest także mój najnowszy projekt, który dotyczy transformacji zespołu Commercial Finance. Planujemy zautomatyzować i ustandaryzować pracę operacyjną i wprowadzić rozwiązania typu work-flow, by przejść w kierunku pracy bardziej analitycznej.
Na czym polega dalszy rozwój w Pana przypadku?
Za każdym razem, kiedy coś w życiu człowieka się zmienia i musi wyjść z własnej strefy komfortu, to siłą rzeczy się rozwija. W przypadku mojej kariery wiele razy miałem taką możliwość.
Także teraz czuję duże wsparcie w rozwoju ze strony mojej organizacji. Bardzo budujące jest zaufanie kierownictwa Ecolab, które pozwoliło mi po kilkunastu latach spędzonych w jednej funkcji, zacząć pracę w zupełnie innej.
Niewątpliwie w rozwoju pomagają też współpracownicy. Managerowie czy kierownicy różnych szczebli niewiele dostarczają swoją pracą operacyjną. Naszym zadaniem jest komunikacja, zarządzanie, coaching czy mentoring, dlatego pierwsze tygodnie w nowej roli spędziłem na rozmowach z pracownikami. Z punktu widzenia managera to, żeby poznać czyjś punkt widzenia, jest zawsze bardzo rozwojowe.
A jednocześnie – bardzo trudne. Mam na myśli odpowiedni coaching czy mentoring. Chyba trzeba mieć przy tym sporo empatii.
Empatii mi nie brakuje. Za to chciałbym być bardziej wymagający. Uważam, że aspiracyjne cele pozwalają wszystkim się rozwijać – nie tylko managerom. Największy rozwój jest wtedy, gdy pojawiają się okresy, kiedy trzeba mocniej się zaangażować i skoncentrować na tym, żeby coś dostarczyć. Oczywiście trudno oczekiwać, że ta aspiracja będzie trwała 365 dni w roku i 24 godziny na dobę, dlatego ważne są cykle pracy.
Często na rozmowach o pracę pojawia się takie pytanie: „Jak wyobraża sobie Pan swoją przyszłość za 5, za 10 lat”. Jaka byłaby Pana odpowiedź?
Na pewno w perspektywie pięciu czy dziesięciu lat chciałbym kontynuować swoją pracę w Ecolab. Podoba mi się to, czym moja organizacja zajmuje się od strony produktowej. To, co możemy zaoferować naszym klientom ma sens a do tego zostawiamy w gospodarce widoczny ślad.
Zdaniem mojego szefa Bena Collinsa, który jest dyrektorem Commercial Finance w Krakowie, obecny czas w finansach, w Ecolab, w Krakowie jest globalnie najbardziej rozwojowy. Wiele funkcji z całego regionu zostaje przeniesionych do naszego miasta. Dlatego liczę na to, że to wszystko, co będzie działo się w finansach, pozwoli mi dalej się rozwijać i zajmować bardziej strategiczne i eksponowane stanowiska w firmie w przyszłości.
Jaka jest Pana ulubiona książka?
Jestem fanem Stephena Covey’a. Z zapartym tchem przeczytałem „Speed of trust” („Prędkość zaufania”) oraz „7 nawyków skutecznego działania”, które teraz często polecam moim pracownikom.
Myślę, że tego typu książki mogą zmienić spojrzenie na innych ludzi. Na pewno miały też wpływ na moją przyszłość czy podejście do kierowania zespołami. Warto stale wracać do takich publikacji lub przynajmniej do zasad, które one głoszą, ponieważ w wirze walki korporacyjnej często umykają same podstawy.
Najlepszy manager, biznesman, człowiek. Czyja kariera jest dla Pana największą inspiracją?
Wzorem do naśladowania może być Doug Baker, nasz CEO. To świetny wizjoner, który ma też dar komunikowania skomplikowanych strategicznych kwestii w bardzo przystępny sposób.
Fascynujące mogą być też historie polskich ludzi biznesu, takich jak Paweł Marchewka (szef Techlandu) czy Arkadiusz Muś (szef Press Glassu), którzy znaleźli niszę rynkową i postanowili ją doskonale wykorzystać – ciężką pracą, na przekór niepowodzeniom. Ich kariery pokazują, że element przedsiębiorczości drzemie w każdym, tylko trzeba go w sobie obudzić i pielęgnować. Tylko wtedy uda nam się pchnąć naszą karierę do przodu.
Dziękuję za rozmowę.