Redakcja: Jakie były Pani początki kariery?
Elżbieta Żurad: Moją pierwszą pracą po studiach była praca w domu maklerskim, w dziale finansowym. Była to fajna przygoda, gdyż w końcu mogłam przełożyć wiedzę na praktykę. Na początku wykonywałam proste zadania, takie jak księgowanie wyciągów bankowych, fakturowanie, ściąganie pieniędzy od kontrahentów czy przygotowanie dokumentów do sprawozdań finansowych. Miło to wspominam, chociaż z czasem proste zadania okazały się trochę nudne. Niektórzy od razu chcą zostać głównymi księgowymi, tymczasem ja uważam, że te doświadczenie pomogły mi poznać sprawozdawczość finansową od podszewki co zaowocowało na dalszych etapach mojej kariery.
Co było dalej?
Następnie przeszłam do międzynarodowej firmy ABOS (z czasem przekształconej w Accounting Plaza), która była SSC dla firmy Ahold. Zdecydowanym plusem była praca w międzynarodowych środowisku, raportowanie wg. międzynarodowych standardów oraz codzienny kontakt z językiem angielskim. Pierwsze kroki stawiałam w dziale Środków Trwałych, a następnie kilka lat w dziale Księgi Głównej, gdzie ze stanowiska Starszego księgowego awansowałam do Team Leadera. Kolejnym przełomem było przejęcie Accounting Plaza przez globalną firmę Genpact, co zaowocowało zmianą dla mnie. Dostałam propozycję przejścia do nowego działu Quality w roli Black Belt-a, zajmującego się projektami i usprawnieniami w metodologii Lease Six Sigma. Była to trochę taka odskocznia od finansów, gdyż przeskoczyłam z pozycji eksperta finansowego, lidera zespołu w indywidualną rolę Project Managera koncentrującego się na efektywności procesu, co było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. W ciągu 2,5 roku w roli zakończonych certyfikacją zdobyłam mnóstwo nowych doświadczeń w zakresie zarządzania zmianą w dużej organizacji oraz projektami co jest bardzo przydatne w dzisiejszych czasach szczególnie w dużych korporacjach, gdzie finanse to coś więcej niż raportowanie wyników firmy czy czysta analiza danych. A perspektywy czasu uważam, że ten etap w moim życiu zawodowym był pewnym przełomem, ale w pewnym momencie zaczęło mi brakować strony finansowej i skłoniło mnie do przejście do firmy Ecolab, na stanowisko Record to Report Manager (Menagera Księgi Głównej) dla Europy. To co lubię w tej roli to łączenie wiedzy eksperta finansowego i partnera dla lokalnych finansów z rolą managera odpowiedzialnego za zarządzania procesem Record to Report w celu zapewnienia efektywności i jakości. To takie idealne połączenie, które pozwala mi się zrealizować i czerpać satysfakcję z pracy. Pod koniec zeszłego roku zostałam też poproszona o zbudowanie nowego zespołu (Lease Accounting) wspierającego wdrożenie nowych przepisów międzynarodowych dotyczących raportowania leasingu wchodzących w życie w roku 2019 roku. Pierwszy raz pracuję nad tworzeniem procesu, który ma za zadanie obsługiwać cały świat – to kolejne nowe i ciekawe doświadczenia dla mnie.
Co Pani studiowała?
Studiowałam Rachunkowość na Akademii Ekonomicznej w Krakowie (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny). Całe życie twierdziłam, że był to trafiony wybór. Podobał mi się ten kierunek.
Skąd wzięło się Pani zainteresowanie tymi studiami?
Zawsze się śmieję, że to była taka zdroworozsądkowa decyzja. Gdy kończyłam klasę matematyczno-fizyczną w liceum, to dwa kierunki były wówczas popularne – studia ekonomiczne i studia prawnicze. Wybór studiów ekonomicznych był więc takim pójściem za falą, biorąc pod uwagę moje zainteresowanie matematyką i liczbami.
Czy wiedza ze studiów przydała się Pani w pracy?
Na pewno w jakimś stopniu tak, ale były jednak zbyt teoretyczne. Poza tym w tamtych czasach dużo uwagi poświęcano polskim przepisom, a aspekty międzynarodowe było potraktowane po macoszemu. Nie stanowiło to dla mnie problemu, gdy pracowałam w polskiej spółce, natomiast od momentu rozpoczęcia pracy w środowisku międzynarodowym te braki zaczynały mi doskwierać. Dalego też podjęłam się studiów ACCA w celu poszerzenia swojej wiedzy w zakresie. Tam wyglądało to zupełnie inaczej – poza wiedzą teoretyczną większy nacisk stawia się na praktyczne zastosowanie zdobytej wiedzy, a także aspekty strategiczne pozwalające lepiej zrozumieć, jak działa duża, międzynarodowa organizacja. Ta wiedza zdecydowanie bardziej przydaje mi się w obecnej pracy.
Jak zdobyła Pani potrzebną wiedzę do swojej pracy?
Myślę, że dużo przyszło z praktyką i doświadczeniem. Trzeba mieć jednak taką ciekawość i chęć do niekończącego się doskonalenia czy to przez dodatkowe studia czy kursy a także przez podejmowanie się nowych wyzwań oraz wychodzenie poza swoją strefę komfortu.
Jak w Ecolab rozkładają się proporcje dotyczące zatrudnienia kobiet i mężczyzn?
W krakowskim oddziale Ecolab Services na pozycjach kierowniczych/managerskich jest obecnie więcej kobiet niż mężczyzn 6:4, co pewnie wynika też z tego, że pracuje u nas tylko około 30% mężczyzn a reszta to kobiety. Jednak na stanowiskach dyrektorskich ta proporcja rozkłada się już inaczej 1:2, czyli jest mniej kobiet. Jednak jak dowodzą różne badania zróżnicowanie płci w pracy daje pozytywne efekty, co dostrzega też nasza firma. Efektem tego było zainicjowanie w firmie Ecolab programu E3 (Empower, Energise, Engage), który ma na celu stworzenie globalnej sieci, która pomaga kobietom wymieniać się doświadczeniami. Inicjatywa powstała w naszej centrali w Stanach i stopniowo wprowadzana jest kolejnych regionach. W tym roku pojawiła się w polskim oddziale. Uważam, że takie spotkania mają duży sens – pomagają nam kobietom bardziej uwierzyć w siebie i własne możliwości osiągnięcia sukcesu zawodowego.
Jakie są największe bariery w rozwoju zawodowym kobiet?
Myślę, że dalej pokutuje stereotyp Matki Polki. Wciąż w wielu środowiskach panuje przeświadczenie, że kobieta powinna zająć się domem, a nie swoją karierą. Poza tym wiele młodych dziewczyn nie podejmuje nowych wyzwań w obawie, że kiedyś zostaną matkami i nie poradzą sobie i z pracą, i z domowymi obowiązkami. W ten sposób same sobie podcinają skrzydła, ponieważ można to pogodzić. Znam kobiety na wysokich stanowiskach, które w pewnym momencie musiały się trochę wycofać z życia zawodowego, żeby przez pewien czas bardziej się poświęcić się temu rodzinnemu, ale po przerwie wróciły do pracy, żeby dalej osiągać zawodowe sukcesy.
Czy finanse to dobre miejsce dla rozwoju zawodowego dla kobiet?
Jak najbardziej tak. Kobiety są dokładne, precyzyjne, cierpliwe a to bardzo ważne, ponieważ finanse w dużej mierze bazują na szczegółach. Tej cechy czasem brakuje mężczyznom, którzy dopuszczają większe ryzyko związane z szybkim podjęciem decyzji. Najlepsze efekty są jednak wtedy, gdy zespół jest zbilansowany – są w nim i mężczyźni, i kobiety. Możemy wówczas te cechy połączyć i osiągnąć lepsze efekty.
Jak pracowało się Pani z kobietami, a jak z mężczyznami?
Tylko raz miałam szefa mężczyznę. Poza tym okresem moimi przełożonymi zawsze były kobiety i każda z nich czegoś mnie nauczyła. Wszystkie były profesjonalne, chociaż zupełnie inne. Kiedyś tak stereotypowo myślałam, że mężczyźni są konkretniejsi i że lepiej będzie mi się z nimi pracowało. Z perspektywy czasu uważam, że byłam w błędzie i te moje szefowe potrafiły być równie efektywne.
Jaką radę dałaby Pani młodym dziewczynom rozpoczynającym swoją karierę?
Sugeruję zacząć wcześnie. Obecnie młodzi ludzie mają dużo możliwości pracy rozpoczęcia pracy już podczas studiów - na część etatu, czy w ramach praktyk. Warto zobaczyć, jak wygląda praca w różnych firmach, w różnych działkach, by znaleźć, w którym kierunku chce się pójść. Dużo jest też organizacji studenckich, gdzie młodzi ludzie mogą się zaangażować w celu zdobycia dodatkowych umiejętności. Takie doświadczenia bardzo rozwijają i owocują na kolejnych etapach życia.
Czy są jakieś kobiety, które były dla Pani inspiracją?
Nigdy tym jakoś specjalnie nie myślałam, spotkałam na swojej drodze wiele interesujących kobiet. Ale jak się nad tym zastanowić to z perspektywy czasu myślę, że największą inspiracją dla mnie była moja mama. Kobieta-inżynier w męskim świecie, która już na studiach musiała mierzyć się z opinią, że ta branża nie jest dla kobiet. Później nie było wcale łatwiej – musiała stale przebijać ten szklany sufit i walczyć o swoją pozycję w celu osiągnięcia spełnienia zawodowego.
Drugą kobietą, która miała na mnie duży wpływ jest moja szefowa z poprzedniej firmy – Quality Leader, z pochodzenia Hinduska, która pomimo męskiej dominacji panującej w kraju, z którego pochodzi osiągnęła pozycję VP jeszcze przed czterdziestką. Może nie była najłatwiejszym człowiekiem do współpracy, pod względem osobowości, ale dzięki niej przekroczyłam wiele swoich słabości i zaczęłam wierzyć w swoje możliwości co w dużej mierze przełożyło się na to kim i gdzie jestem teraz.
Od czego zależy sukces w tej branży?
Myślę, że podstawą jest pewność siebie i siła charakteru. Bez tego trudno przebić się ze swoim pomysłem, wizją na świat szczególnie kobietom. Pamiętajmy, że chociaż zmieniają się proporcje i coraz więcej kobiet osiąga wyższe stanowiska, to jednak wciąż w dużej mierze jest to męski świat.