Mojej kariery nie rozpoczęłam od finansów. Na początku odbyłam praktyki w Kraft Foods International, w Nowym Jorku. Ze względu na kierunek studiów (Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze na SGH w Warszawie) zaproponowano mi staż w dziale Global Export Supply Chain. Przez 18 m-cy rotacyjnie wykonywałam kilka ról, a po zakończonej praktyce zaoferowano mi pracę w Supply Chain w Kraft Foods w Wielkiej Brytanii. Gdy po roku próbowałam zmienić pracę na finanse, okazało się to trudne. W Wielkiej Brytanii nie przyjmuje się do finansów korporacyjnych ludzi bez kwalifikacji CIMA. Postanowiłam zmienić pracę. Firma l’Oreal zrekrutowała mnie na stanowisko kierownicze, ale nadal w Supply Chain. Już na początku uczciwie przyznałam, że będe chciała się przekwalifikować. Nigdy nie jest to łatwa decyzja, aby pozwolić pracownikowi, który dopiero co się pojawił, przejść do innego działu i umożliwić mu rozwijanie własnych zainteresowań. Dostałam rok na podniesienie wszystkich metryk i naprawienie relacji mojego działu z resztą biznesu. Już po 6 m-cach dano mi zielone światło na rozpoczęcie studiów CIMA i zgodzono się na przeniesienie mnie na kierownicze stanowisko w finansach. Od tamtej pory firma często zmieniała zakres moich obowiązków, tak abym mogła nauczyć się zarządzać sprzedażą i budżetami promocyjnymi, potem budżetami wydatków marketingowych. Pracowałam w finansach korporacyjnych i stworzyłam od podstaw kontroling finansowy dla działu zakupów. Dostałam również do zarządzania projekt integracji nowego biznesu na poziomie operacyjnym, finansowym i IT. Po 7 latach zamieniłam pracę w przemyśle kosmetycznym na Retail, gdzie pracowałam z rachunkiem zysków i strat od strony sprzedaży i marży oraz kontrolowałam koszty operacyjne. Kolejnym krokiem była sprawozdawczość finansowa w sektorze Oil & Gas w Shellu, a obecnie powrót do analiz finansowych. W każdej z prac czuję sie dość komfortowo. I wiem, że mam wiele do zaoferowania pracodawcy w zakresie pakietu umięjętności, jaki ze sobą przynoszę. Ostatecznie coś, co było moją słabą stroną, czyli brak doświadczenia w finansach na początku kariery, zamieniałam, poprzez intensywną pracę i naukę, w moją mocną stronę.
Redakcja: Przed wywiadem poprosiłam Panią o kilka zdań dotyczących początków Pani kariery. Muszę przyznać, że przeczytałam to z wielkim zaciekawieniem. Nie zaczęła Pani kariery w finansach, ale uparcie dążyła Pani właśnie do tego, żeby pracować w tej branży. Dlaczego tak bardzo chciała Pani pracować w finansach?
Dagmara Dominguez-Żyrek: Byłam jedną z tych osób, które nie skonkretyzowały swoich planów zawodowych w czasie studiów. Uczyłam się metodą prób i błędów. Zawsze chciałam pracować w dużej międzynarodowej firmie, podróżować, uczyć się języków obcych i mieć jeszcze trochę przygód. Ostatecznie wybrałam finanse, ponieważ jestem umysłem ścisłym – dobrze czuję się w otoczeniu liczb i je rozumiem. Nie polubiłam pracy w planowaniu produkcji, ani w sprzedaży, a do pracy w marketingu z prawdziwego zdarzenia zabrakło mi kreatywności. Choć dzisiaj wiem, że kreatywność jest umiejętnością, którą można w sobie wypracować. Metodą selekcji doszłam do tego, że chciałabym pracować w tej branży. Z biegiem czasu poznawałam biznes i swoje mocne strony.
Czy przejście na stronę finansów zawsze jest takie kłopotliwe?
Nie jest to łatwe, gdy ma się za sobą kilka lat innego doświadczenia. Uważam, że ciężka praca i determancja były kluczowe w moim przypadku. Udało mi się zmienić pracę na stanowisko na tym samym poziomie, na którym byłam wcześniej. Nie musiałam wykonywać kroku w tył. Często zdarza się, że osoby, które chcą się przekwalifikować, prosi się przebycie drogi w karierze jeszcze raz. Mnie udało się to bez tego. Byłam przekonana, że jestem dobrze przygotowana do tej pracy. Miałam dyplom ze szkoły biznesowej, podstawy finansów i odpowiednie umiejętności.
Oczywiście, nikt z otwartymi ramionami nie witał mnie, świeżo upieczonego pracownika, słowami: "Zrekrutowaliśmy cię do działu marketingu, a teraz, proszę bardzo, możesz przejść do działu sprzedaży". To tak nie działa. Trzeba być bardzo upartym i przekonanym o swojej wartości. Mówić o tym i to udowadniać w praktyce. Ostatecznie, jeśli ktoś jest dobry, to firma stoi przed wyborem: "Albo pomogę tej osobie spełniać jej zainteresowania i pracować w dziale, w którym by chciała, albo ona od nas odejdzie". Ostatecznie chodzi tutaj też więc o dobro firmy. Wydaje mi się, że wiele organizacji w dzisiejszych czasach skłania się ku temu, żeby wspierać rozwój pracownika.
Z czego może wynikać to, że niektórym zmiana stanowiska przychodzi trudniej?
Myślę, że może być to kwestia tego, że niektórym brakuje samozaparcia, odwagi, pewności siebie czy nawet trochę tupetu. W przypadku zmiany specjalizacji czy przesunięć personelu między różnymi działami, wiele zależy rownież od specyfiki i kultury firmy. W Anglii, jeśli chce się pracować w finansach w przedsiębiorstwach trzeba mieć kwalifikację CIMA. To był taki czynnik, bez którego nie dało się ruszyć do przodu.
Co ciekawe, tak naprawdę im wyżej wchodzi się po szczeblach kariery, tym łatwiej zmienić specjalizację i przejść do innego działu. Wiąże się to z tym, że na pewnym etapie umiejętności twarde przestają być aż tak ważne. Liczą się wówczas przede wszystkim umiejętności budowania relacji, tworzenia wizji, komunikacji, negocjacji, szybkiego podejmowania decyzji czy oceny sytuacji oraz holistycznego spojrzenia na całokształt tego, co robi firma. Posiadając pakiet zarówno umiejętności technicznych, jak i miękkich, łatwo można się przemieszczać.
Czy praca w finansach okazała się tak ciekawa, jak ją sobie Pani wyobrażała?
Praca w finansach przedsiębiorstwa może być fascynująca, ale może być też nudna. Wszystko zależy od naszego wyboru i nastawienia. Uważam, że tak naprawdę w każdej pracy trzeba być ciekawym – zadawać dużo pytań, widzieć dalej niż czubek własnego nosa. Chodzi o szerokie spojrzenie na to, co robimy. Nie należy skupiać się tylko na żmudnej obróbce danych w Excelu czy na technicznych aspektach pracy na systemach do konsolidacji danych, ponieważ liczby w finansach opowiadają wiele ciekawych historii i warto chcieć je poznać. Tak naprawdę w każdym zawodzie trzeba nauczyć się być dumnym z tego, co się robi, i trzeba czerpać z tego satysfakcję.
Ile miała Pani lat, gdy zdobyła Pani pierwsze stanowisko kierownicze?
Miałam 27 lat, byłam 2-3 lata po skończeniu studiów, kiedy zostałam kierownikiem małego zespołu. Miałam pod sobą co prawda tylko 3 osoby, ale wiązała się z tym duża odpowiedzialność, ponieważ pracowałam wtedy w Londynie dla jednej z dużych luksusowych marek firmy L'Oreal.
To dość wcześnie…
Szczerze mówiąc, nigdy tak o tym nie myślałam. Dość łatwo weszłam w buty kierownicze. Myślę, że po prostu miałam potencjał. Dobrzy menadżerowie i pracodawcy są w stanie to dostrzec.
Podoba mi się model edukacji, który panuje na Zachodzie. Młodzi ludzie studiują tam 3 lata i wchodzą na rynek pracy, mając 21-22 lata. Kiedy pojechałam po studiach na moje pierwsze praktyki do Stanów Zjednoczonych, to mając 23-24 lata pracowałam z rówieśnikami, z Amerykanami, którzy mieli już te 2-3 lata doświadczenia zawodowego i oni właśnie byli na stanowiskach kierowniczych niższego szczebla. Pamiętam, że zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Gdy patrzy się na Pani karierę, można odnieść wrażenie, że bariery w rozwoju zawodowym kobiet właściwie nie istnieją. Osiągnęła Pani wysokie stanowisko. Założę się jednak, że na pewno, nie było wcale tak łatwo.
Kobietom jest trudniej. Nie ma tutaj specjalnie o czym dyskutować. To my zachodzimy w ciążę i idziemy na urlop macierzyński, więc rozwój zawodowy jest trochę opóźniony. Nawet jeśli wcześnie wrócimy z takiego urlopu, to musimy wziąć pod uwagę to, że dziecko jest małe, że choruje, że ząbkuje, że są infekcje. Nie jest łatwo, aczkolwiek obserwuję z radością, że coraz częściej mężczyźni i kobiety po równo starają się rozkładać ciężar obowiązków domowych.
Jakie widzi Pani największe bariery w rozwoju zawodowym kobiet, na podstawie swoich doświadczeń i koleżanek z branży?
Jeśli chodzi o bariery, myślę, że leżą one w starych metodach zarządzania, opartych na mikrozarządzaniu i braku zaufania do pracownika, braku empatii I słabym przygotowaniu kadry zarządzającej. Znamienne jest to, że zaobserwowałam przykłady dyskryminacji kobiet, nie tylko ze strony mężczyzn, lecz także – innych kobiet. W swojej karierze zetknęłam się z panią menadżer, która regularnie wypytywała swoich pracowników, a zwłaszcza kobiety o to, kiedy wyjdą za mąż, kiedy planują mieć dzieci. Pracowałam również dla dyrektora finansowego, który dość otwarcie okazywał niechęć kobietom-matkom. Zawsze mówił, że kobiety, mamy, które wychodzą z biura o 17, są leniwe. Gdyby nie częste interwencje działu kadr to najchętniej awansowałby tylko mężczyzn albo młode kobiety, które nie miały stałych związków i były wolne. Shell natomiast bardzo mocno wspiera kobiety i rodziny. Proporcje udziału kobiet w populacji pracowniczej i w populacji talentów są na poziomie blisko 70% w naszym centrum Shell Business Operations w Krakowie. Zauważam tu bardzo duże zrozumienie dla indywidualnych okoliczności. Świadomość managerska, jeśli chodzi o opiekę nad pracownikiem, jest dość mocno rozwinięta.
Jak wygląda równoważenie życia zawodowego z prywatnym w Pani przypadku?
Nie da się mieć równowagi we wszystkim i z wielu rzeczy, takich jak jak regularne wyprawy do kina, teatru czy oddawanie się hobby, trzeba zrezygnować - przynajmnej na pewnych etapach życia i rozwoju zawodowego. Na moim stanowisku, a zwłaszcza, gdy jest się rodzicem małych dzieci, ważne jest zorganizowanie i dyscyplina. Kluczem jest partnerski układ z moim mężem. Bardzo się wspieramy i rozumiemy.
Co najbardziej ceni Pani w swojej pracy?
Lubię pracę w dużej, międzynarodowej korporacji dla mocnych, rozpoznawalnych marek albo marek niszowych, które zaspokajają potrzeby bardziej wyselekcjonowanej grupy społecznej. Nie widzę się za bardzo w innym środowisku. Pracowałam dla szeregu fascynujacych marek w branży kosmetycznej a wcześniej FMCG. W Shell pracuję w dziale Integrated Gas and New Energies, który jest światowym liderem w produkcji skroplonego gazu, LNG. Podoba mi się w Shell to, że firma może pozwolić sobie na eksperymentowanie i drogie innowacje oraz szuka nowych źródeł pozyskiwania pieniędzy. Wybudowaliśmy niedawno największą na świecie pływającą jednostkę do produkcji LNG, posiadamy kilka tysięcy patentów w dziecinie przeksztalacania czystego gazu na ciecze używane w przemyśle chemicznym. Inwestujemy w nowe, czyste energie, farmy wiatrowe, biopaliwa. A na przykład w Holandii mamy pilotażowy projekt, który polega na tym, że klienci mogą zamawiać paliwo do domu przez aplikację mobilną. Jestem dumna z tego, że jestem częścią nowych bardzo ciekawych pomysłów i projektów w sektorze energetycznym, który obecnie jest jednym z najbardziej strategicznych na świecie.
A minusy tej pracy?
W każdej pracy w finansach występują bardzo intensywne okresy. Pracujemy wtedy długo i w takim cyklu, że zaczyna się to odbijać na życiu prywatnym. Kiedy nie ma się rodziny i dzieci łatwiej jest to zorganizować. W momencie, kiedy te dzieci się pojawiają, robi się trochę ciężej.
Czy jest jakaś droga, którą poleciłby Pani młodym ludziom, a zwłaszcza młodym dziewczynom, planującym karierę?
Każdy musi sam zdecydować, co chciałby robić.
Młodzi ludzie powinni poznać siebie samych, zdefiniować zarówno swoje mocne strony, jak i ograniczenia. Nie należy nigdy żałować podjętych decyzji, czy martwić się niepowodzeniami.
Kiedyś odbywałam praktyki w świetnej zagranicznej firmie, ale w dziale, który nie był moim wymarzonym. Gdy jednak patrzę wstecz, widzę, że wynikło dla mnie z tego wiele bardzo dobrych rzeczy . Podobnie – marzeniem mojego studenckiego życia był wyjazd do Paryża, ponieważ uwielbiałam tę kulturę i kraj. Jednak okazało się, że mój francuski był za słaby i dostałam się na stypendium do Montrealu. Mimo że nie pojechałam do wymarzonego Paryża, pokochałam Kanadę, nawiązałam tam kilka ważnych przyjaźni, które utrzymuję do tej pory. Trzeba starać się zawsze wyłapać to, co jest najlepsze, z każdej sytuacji życiowej. W życiu zamykają się jedne drzwi, żeby otworzyły się inne.
Młode kobiety powinny być mądre i wymagające – wymagajcie nie tylko od siebie, ale i od swojego otoczenia, a wtedy na pewno wiele wam się uda.
Od czego zależy sukces kobiet w tej branży – od siły charakteru, umiejętności, czy może szczęścia?
Finanse wymagają twardych umiejętności, bez nich nie da się zaistnieć w tym zawodzie. Siła charakteru przydaje się dlatego, że w rolach finansowych często trzeba przekazywać złe wiadomości albo czegoś zabraniać. Należy być rzetelnym i wyrobić sobie wiarygodność tak, by ludzie chcieli słuchać rad lub zakazów bez zrażania się na tle osobistym. Poza tym ważna jest umiejętność rozmowy o finansach z ludźmi, którzy nie mają branżowego wykształcenia, ponieważ bardzo często trzeba doradzać dyrektorom, którzy nie znają się na finansach w takim stopniu jak my. Talent i szczęście też się przydadzą.
Jakie są Pani plany na przyszłość zawodową?
Fascynuje mnie ten biznes, widzę tu dużo możliwości rozwoju. Popyt na gaz ziemny i inne czyste źródła energii jest coraz większy na świecie. Na razie jestem w Krakowie, zaczęliśmy z mężem tutaj zapuszczać korzenie, ale wszyscy w mojej rodzinie jesteśmy co najmniej trzyjęzyczni, lubimy przygody i zmiany, więc nie wykluczam, że może kiedyś zadecydujemy o wyjeździe np. do kraju hiszpańskojęzycznego. Shell jest firmą prawdziwie globalną i takie możliwości otwierają się przed pracownikami. Jeśli jednak chodzi o finanse, teraz najwięcej dzieje się w Krakowie.