Redakcja: Czy praca w finansach zawsze była Pani marzeniem?
Anna Duczmal: Moim marzeniem była zawsze praca z ludźmi. Gdy kończyłam liceum, nie miałam konkretnego pomysłu na siebie i wydawało mi się, że socjologia, psychologia, czy zarządzanie zasobami ludzkimi to będą kierunki, które w największym stopniu pomogą mi zrealizować to marzenie. To, że zaczęłam zawodowo rozwijać się w bankowości zadziało się w pewnym sensie przez przypadek: zeby opłacić studia magisterskie i zdobyć pierwsze doświadczenie, zaczęłam pracę w finansach, gdzie pracuję już 10 lat, chociaż w różnych działach.
Jakie przedmioty szkolne były Pani mocną stroną?
Zawsze dobrze odnajdywałam się w językach obcych, w języku polskim oraz w historii. Matematyki i geografii uczyłam się, ponieważ liczyłam, że mogą przydać się w życiu, ale nie były moją wielką pasją.
Co zatem Pani studiowała?
Studiowałam filologię romańską – język francuski, który mnie zawsze fascynował, zresztą w liceum kończyłam klasę dwujęzyczną. Po roku studiów przeniosłam się na socjologię, ponieważ uznałam, że o ile sam język i rozmowa w obcym języku z ludźmi są ciekawe, o tyle wgłębianie się w gramatykę czy w literaturę XVI/XVII-wieczną już mniej. Przeniosłam się na socjologię, a po roku wyjechałam do Francji gdzie kontynuowałam studia. Po licencjacie wróciłam do Polski na studia magisterskie z zarządzania ze specjalizacją zarządzanie zasobami ludzkimi. Jak widać, ciągle w moim życiu przewijał się element kontaktu z ludźmi.
Jak trafiła Pani do bankowości?
Zarządzanie studiowałam zaocznie, dlatego miałam czas, żeby pracować na pełen etat. Zaczęłam od pracy w windykacji, gdzie zostałam zatrudniona ze względu na znajomość języka francuskiego. Kwestia przeliczania kredytów, sprawdzania ich, ale też element psychologii dłużnika i kontakt z klientem francuskojęzycznym okazały się bardzo interesujące. Pracę zaczęłam w 2008 roku, który był początkiem kryzysu w wielu krajach. Wówczas dział windykacji bardzo szybko się rozwijał, a firma musiała awansować jedną osobę na stanowisko menadżerskie i to właśnie mi zaproponowano rolę lidera. W niecałe pół roku po rozpoczęciu pracy! Być może stało się tak dlatego, że kontakt z klientem bardzo mi się podobał i osiągałam bardzo dobre wyniki. Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, jak wiele jest ról i możliwości rozwoju, a w bankowości można połączyć dużo zainteresowań, kompetencji i talentów. Odkryłam, że zarządzanie ludźmi może być fascynujące, ale bywa też trudne. Zanim trafiłam do Goldman Sachs zmieniałam pracę jeszcze dwukrotnie.
Obecnie pracuję w branży już od dekady i cały czas się uczę. Bankowość inwestycyjna jeszcze 3 lata temu była dla mnie zupełną nowością. Jako osoba, która nie wywodzi się ze studiów finansowych czy bankowych, potrzebowałam trochę czasu, żeby zrozumieć pewne zagadnienia.
Czy były momenty, kiedy żałowała Pani, że nie studiowała Pani finansów?
Myślę, że na pewno byłoby mi łatwiej, gdybym skończyła studia ekonomiczne, ale nie było to na pewno żadną barierą czy blokadą. Rozpoczynając pracę w tej branży byłam gotowa na to, że będę musiała włożyć więcej wysiłku niż absolwenci kierunków finansowych.
Czy od momentu, gdy została Pani pierwszy raz team leaderem zawsze obejmowała Pani już kierownicze stanowiska?
Tak, stanowiska team leaderskie i menadżerskie. Miałam różnej wielkości zespoły – od 4 osób do 25.
Jakie były Pani pierwsze wrażenia w tej roli?
Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że są ludzie, którzy nie mają podobnego stylu pracy do mnie – jedni wykonują swoje obowiązki wolniej, inni szybciej, jedni bardziej zwracają uwagę na szczegóły, inni mniej, ktoś ma pomysł i od razu chce go wprowadzać w życie, inny woli usiąść i spędzić kilka dni czy godzin na jego analizie.
Lubię mieć swoje zdanie i nie boję się go wyrażać, ale nauczyłam się też, że w bardzo wielu przypadkach ludzie mają naprawdę fajne pomysły, których zawsze warto wysłuchać.
Jak w Goldman Sachs wygląda kwestia zachowania różnorodności?
Staram się tak dobierać tak osoby do zespołu, żeby był on jak najbardziej różnorodny. Każda osoba, która pracuje w naszej organizacji, przychodzi z unikalnym zestawem doświadczeń, talentów, umiejętności i wartości. Jeśli w zespole jest 10 osób o takich unikalnych cechach, ich konwersacje, pomysły potrafią być pozytywnie rewolucyjne.
Dlaczego tak ważne jest zachowanie różnorodności w pracy?
Wierzymy, że aby budować silne i efektywne zespoły, potrzebujemy osób z całym szeregiem poglądów i perspektyw. Z mojego doświadczenia, w Polsce naprawdę skupiamy się na rozwijaniu i wspieraniu kobiet w miejscu pracy. Bardzo ważne jest by stworzyć środowisko pracy, w którym wszyscy czują się komfortowo i pewnie, co pozwala im być bardziej efektywnym, skoncentrowanym i wydajnym.
Czy finanse i bankowość to dobre miejsce dla rozwoju zawodowego kobiet?
Jak najbardziej - myślę, że sama jestem tego przykładem. Wydaje mi się, że bankowość jest takim miejscem, w którym można rozwijać się w wielu aspektach.
Jakie postrzega Pani największe bariery w życiu zawodowym kobiet?
Według mnie, jedną z głównych barier jakie napotykają kobiety są nasze własne obawy przed aktywnym uczestnictwem w rozmowie i wyrażaniem swojej opinii. Często myślimy, że musimy znać wszystkie fakty i szczegóły przed dzieleniem się naszymi opiniami. Im szybciej wspólnie zniszczymy tę barierę, tym większy wpływ będziemy mogły uzyskać!
Jak wygląda zachowanie równowagi życia zawodowego z prywatnym w Pani przypadku?
Oddzielenie życia prywatnego od zawodowego było jedną z moich ważniejszych lekcji. Zaczęło się od tego, że miałam momenty, kiedy praca bardzo dominowała w moim życiu i pewnego razu zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę im dłużej siedzę w pracy, tym mniej jestem produktywna. Była to dla mnie wielka rewolucja i od tamtej pory zupełnie zmieniłam podejście.
Gdy teraz zarządzam ludźmi, staram się, żeby oni zrozumieli, jak ważne jest to, by oprócz życia zawodowego mieć też to prywatne, swoje hobby i czas dla siebie. Obecnie pracuję 8 godzin dziennie. Gdy jestem w biurze to angażuję się na 100-150%. Staram się jak najlepiej wykonywać moje obowiązki, wykorzystywać talent, doświadczenie, żeby pomóc klientom i osobom, którymi zarządzam. Natomiast kiedy wychodzę z pracy, nie sprawdzam maili. To jest czas dla mnie, na odpoczynek, sport, podróże, czas dla mojej rodziny i przyjaciół. Dzięki temu czuję się dużo bardziej zmotywowana do pracy.
Czy da się całkowicie oddzielić życie zawodowe od prywatnego?
Nie zawsze. Zdarzają się momenty, że trzeba zostać dłużej, ale są przecież również sprawy prywatne, kiedy trzeba wyjść z pracy w połowie dnia. Myślę, że długofalowo jest to właściwa droga. Mam szczęście, że takie podejście rozumie mój menadżer i takie też jest podejście firmy.
Od czego zależy sukces kobiet w tej branży?
W mojej karierze nie ma żadnej decyzji, której bym żałowała. Były momenty, kiedy się bałam, stresowałam, chciałam się wycofać, ale nigdy tego nie zrobiłam i tak naprawdę jestem teraz sobie za to wdzięczna. Uważam, że ważne jest, by nie poddawać się i angażować w takie zadania, które mogą wydawać się nietypowe bądź są poza naszą strefą komfrotu. W mojej karierze bardzo istotne było także wsparcie bardziej doświadczonych kobiet i mentorek, które przechodziły podobną drogę. Dzięki niezliczonym rozmowom z nimi doszłam do wniosku, że nie muszę być zawsze idealna.
Jakie są Pani plany na przyszłość zawodową?
W najbliższej przyszłości będę aktywnie uczestniczyć w rozwoju Goldman Sachs. Patrzę na to z dozą ekscytacji i radości. Fajnie jest być częścią czegoś, co nadal bardzo dynamicznie się rozwija.