Trwa ładowanie. Prosimy o chwilę cierpliwości.
Wykształcenie:

absolwent Informatyki i ekonometrii na Akademii Ekonomicznej w Katowicach (dziś: Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach)

Michał Myśliński
Dyrektor Zarządzający w dziale Ryzyka Kredytowego
Bardzo ważna jest odwaga, którą należy się wykazać, by coś osiągnąć. Bez niej moja kariera nie toczyłaby się tak dynamicznie. Warto próbować i nie bać się nowych wyzwań. Ostatecznie to od nas zależy, czy osiągniemy sukces. Myślę też, że moje zaangażowanie było dostrzegane przez moich szefów i to od nich wypływały kolejne propozycje związane z moim rozwojem zawodowym.

Jak wspomina Pan czas studiów? 

Bardzo dobrze! Chętnie bym na chwilę do niego wrócił, gdyby tylko było to możliwe. Jestem obecnie w innym punkcie mojego życia, niemniej wspominam tamten czas bardzo ciepło. Nie tylko ze względu na naukę, ale także spotkania towarzyskie, które były znaczącą jego częścią. 

Z czego wynikał Pana wybór kierunku studiów? 

Zawsze dobrze czułem się w przedmiotach ścisłych. Gdy stałem przed wyborem szkoły średniej, zaczęły pojawiać się nowe technologie, które od początku mnie zajmowały. Wówczas wiele młodych osób interesowało się składaniem własnych komputerów. Zaciekawiony tym, co może przynieść postęp technologiczny wybrałem naukę w technikum elektronicznym o profilu informatycznym. A później, siłą rozpędu nie wyobrażałem sobie innego kierunku studiów niż informatyka. Jedyną opcją, którą mogłaby konkurować z tym wyborem były studia na AWF, ponieważ jestem wielkim miłośnikiem sportu. Jednak wtedy postawiłem na Informatykę i Ekonometrię. 

Jakim był Pan studentem?  

Trochę takim, jakim jestem dziś pracownikiem. Podchodziłem do studiowania na zasadzie świadomych wyborów, skupiając się na kwestiach, które wydawały mi się ciekawe i rozwojowe. Potrafiłem się w nie mocno zaangażować. Realizowałem się w tym, w czym czułem się dobrze i co mnie żywo interesowało. Już wtedy stosowałem powszechną dziś zasadę work-life-balance, dlatego też bardzo miło wspominam moje studia.  

Gdzie zdobywał Pan swoje pierwsze doświadczenia zawodowe?  

Po drugim roku studiów wyjechałem pierwszy raz za granicę w ramach projektu Work and Travel. W taki sposób pracowałem wakacyjnie i odkładałem pieniądze, by móc utrzymać się przez kolejny rok na studiach. Nie mieszkałem w domu rodzinnym i zależało mi na tym, by się usamodzielnić. Na piątym roku studiów, rozpocząłem pracę w ING Banku Śląskim. Ta przygoda trwa po dziś dzień. To już 17 lat! 

Jak rozwijała się Pana kariera? 

ING jest firmą o charakterze globalnym, ma przedstawicieli w 40 krajach na całym świecie. Dzięki temu oferuje wiele możliwości swoim pracownikom, z których ja nieustannie korzystam. Zaczynałem pracę w Katowicach w obszarze finansów i rachunkowości. Kilka lat później przeprowadziłem się do Warszawy, zmieniając rachunkowość finansową na rachunkowość zarządczą. Zajmowałem się kontrolingiem  obszaru rynków finansowych i departamentu skarbu. Stamtąd po kolejnych 3-4 latach przeszedłem do Pionu Ryzyka i przez kolejne 4 lata zarządzałem ryzykiem rynkowym w banku. Następnie zacząłem zarządzać ryzykiem na skalę globalną – przez dwa lata pracowałem w siedzibie ING w Amsterdamie. Wróciłem do Polski i podjąłem się wyzwania pracy w sprzedaży. Przez niemal 3 lata pracowałem w sprzedaży kredytów dla największych klientów korporacyjnych, czyli dla klientów strategicznych i zarządzałem zespołem odpowiedzialnym za finansowanie tych klientów. Następnie wróciłem do ryzyka, tym razem kredytowego i obecnie odpowiadam za regulacje, modelowanie oraz systemy i dane ryzyka. Przez ten czas, nigdy się nie nudziłem. Miałem dużo wyzwań i ciekawych zadań do wykonania.  

Co miało największy wpływ na przebieg Pana kariery, kolejne awanse? 

Przede wszystkim zawsze cieszyłem się, że pracuję w tak renomowanej instytucji finansowej, co przekładało się na moje zaangażowanie w wykonywane zadania. Dawałem z siebie bardzo dużo, mimo że początki były trudne merytorycznie. Czym innym jest nauka na studiach, a czym innym – praktyka. 

Bardzo ważna jest odwaga, którą należy się wykazać, by coś osiągnąć. Bez niej moja kariera nie toczyłaby się tak dynamicznie. Warto próbować i nie bać się nowych wyzwań. Ostatecznie to od nas zależy, czy osiągniemy sukces. Myślę też, że moje zaangażowanie było dostrzegane przez moich szefów i to od nich wypływały kolejne propozycje związane z moim rozwojem zawodowym. 

Odważną decyzją była dla mnie przeprowadzka z Katowic do Warszawy. Byłem bardzo związany ze Śląskiem, stamtąd pochodziłem i tam zawarłem znajomości podczas studiów. Z drugiej strony stolica to też był bardzo atrakcyjny kierunek.  

Z jakimi wyzwaniami wiąże się Pana obecna rola? 

Obecnie nadzoruję pracę kilku zespołów. Jednym z nich jest Departament Regulacji Ryzyka, który poszukuje przepisów prawnych dotyczących danego ryzyka i stara się je odpowiednio zinterpretować a następnie zaimplementować do naszych wewnętrznych zasad, polityk i procedur. Jest to bardzo istotna rola, ponieważ bankowość jest mocno regulowaną działalnością, a wspomniany zespół odgrywa istotną rolę w procesie pozyskiwania wspomnianych informacji i w sposobie ich wdrażania. Nadzoruję również pracę Departamentu Modeli Ryzyka. W dzisiejszych czasach dane otaczają nas z każdej strony a bankowość  w dużym stopniu z tego korzysta. Modele ryzyka, które rozwijamy w banku przetwarzają dużą ilość informacji w sposób szybki, zautomatyzowany i dostarczają wyniki, które pomagają podjąć istotne decyzje w procesie zarządzania ryzykiem. W  swoim obszarze odpowiadam  także za Zespół Danych Ryzyka i Systemów Ryzyka, które odgrywają równie kluczową rolę, ponieważ dostarczają w odpowiednim miejscu i czasie potrzebne nam informację  

Wyzwaniem w mojej pracy jest nieustanne podążanie za zmianą. Świat biegnie do przodu w sporym tempie, a ostatnie lata jeszcze ten trend wzmocniły. Czasy pandemii spowodowały większą potrzebę cyfryzacji i digitalizacji procesów. Wiele firm przeniosło się na pracę zdalną, umowy podpisujemy elektronicznie a bankowość mobilna staje się normą. Te działania niosą za sobą potrzebę szybkiej zmiany, adaptacji nowych technologii, ale też identyfikacji nowych ryzyk, którymi chcemy odpowiednio zarządzić. 

Które z obecnych obowiązków należą do Pana ulubionych? 

Zarządzam dosyć dużym obszarem, więc siłą rzeczy nie zawsze wchodzę w szczegóły. Staram się myśleć strategicznie, ale trudno to zrobić w codziennym pędzie. Dlatego bardzo lubię mieć moment, w którym odrywam się od wszystkiego i zanurzam w refleksję. Staram się, by to działo się cyklicznie, na przykład raz w tygodniu Wracam wtedy myślami do tego, co działo się na przestrzeni tego czasu, wyciągam wnioski i rozważam, co może wydarzyć się później. Lubię dbać o ten moment oddechu, ponieważ wiem, że  on procentuje. Najczęściej zdarza się to podczas jakiejś podróży służbowej, gdy nie jestem „on-line” i zostaję sam ze swoimi myślami.  

A poza tym najbardziej lubię świętowanie sukcesów! 

Co można uznać za sukces w pracy Pana zespołów – taki, który można świętować? 

Na poziomie ogólnym, sukcesem dla naszego obszaru jest utrzymanie odpowiedniego poziomu ryzyka w banku, w ramach tzw. „apetytu na ryzyko”. Nie jest to łatwe, zwłaszcza w tak turbulentnych czasach jak ostatnie 3 lata, w których doświadczyliśmy pandemii, nie mówiąc o bieżących wydarzeniach geopolitycznych i gospodarczych. Kolejnym sukcesem jest zachowanie pełnej zgodności regulacyjnej. To również stanowi duże wyzwanie, ale traktujemy to jako nasz obowiązek. Sukcesem jest także wspomniana wcześniej umiejętność stałego dostosowywania się, przeprowadzania zmian, wdrażania nowych rozwiązań i technologii. Osiągając powyższe sukcesy mamy świadomość, że tworzymy sprawną i bezpieczną organizację. To ważne dla nas, dla naszych klientów i akcjonariuszy.  

Dlaczego spośród wielu bankowych specjalności wybrał Pan właśnie zarządzanie ryzykiem? 

Z pewnością nie ma jednego najciekawszego miejsca w banku. To, co podoba mi się w ryzyku, to możliwość spojrzenia na obraz całego banku. Współpracuje z wieloma osobami, z wszystkimi biznesami, na które składa się bank. Jest to ciekawa rola, która się zmienia. Każdego dnia pojawia się nowe wyzwanie, a doświadczenie pomaga mi i moim zespołom trafnie na to wyzwanie zareagować, co jest niezwykle satysfakcjonujące.  

Jaki, Pana zdaniem, powinien być dobry lider? 

Rola lidera wyraźnie ewoluowała na przestrzeni lat. Kiedyś za dobrego przywódcę uważano osobę uderzającą pięścią w stół. Postawa ta przeszła sporą transformację, dzięki której obecnie relacja przełożony - pracownik ma coraz bardziej partnerski charakter. 

Według mnie, istotną kompetencją dobrego lidera jest również jasne wyrażanie oczekiwań. Bez tej umiejętności rozwój nie postępuje a praca nie nabiera odpowiedniego tempa. Dobry lider transparentnie artykułuje oczekiwania i w ten sam sposób informuje o sytuacjach, w których nie zostały one spełnione. Jeżeli nie weryfikuje się działań współpracowników, są oni zdani na własną, subiektywną interpretację efektywności i jakości swojej pracy. Wielokrotnie ma to bardzo negatywne skutki. Bycie wymagającym na bieżąco sprawia, że zespoły są zmotywowane i bardziej zaangażowane, a w rezultacie też bardziej zgrane. Zapobiega to tworzeniu nieporozumień i niedomówień. Jasno postawione oczekiwania wyznaczają ścieżkę rozwojową pracowników.  

Czy spotkał Pan na swojej drodze zawodowej inspirujących liderów? Czym się wyróżniali? Czego się Pan od nich nauczył? 

Ludzie są różni i mają różną wrażliwość, więc dobry lider powinien być nie tylko wymagający ale też współodczuwający. Patrząc na moich szefów, z którymi miałem możliwość pracować, ci, którzy jawnie precyzowali swoje wymagania, osiągali najwięcej. Jako członek zespołu wiedziałem, co muszę zrobić, by spełnić postawione wymagania i dzięki temu wracałem z dobrze wykonaną pracą. Świadomość samodzielnie wykonanych zadań, w które włożyło się wiele wysiłku, jest bardzo satysfakcjonująca i napędza do stawiania czoła kolejnym wyzwaniom.  

Jaką rolę w Pana pracy odgrywają nowe technologie? Jakie mają znaczenie w ING Banku Śląskim? 

Technologia ma olbrzymie znaczenie. Bank jako instytucja, która odgrywa istotną rolę w gospodarce, a przy okazji przetwarza szereg danych i informacji w systemach IT, nie może być obojętna na nowe technologie, a wręcz powinna być liderem tych zmian. Technologia pomaga nam tworzyć przewagi konkurencyjne na zmieniającym się rynku świadczenia usług finansowych. Nie dotyczy to tylko sprzedaży, ale całego banku. Jednostki takie jak dział IT czy ryzyko, finanse, operacje, muszą stanowić szybkie, jak najbardziej zautomatyzowane i efektywne wsparcie. Tego nie da się robić w popularnym arkuszu kalkulacyjnym. Wymaga to nowych rozwiązań technologicznych, które są stale ulepszane. Kiedyś nowością było  programowanie w języku C/C++, dziś popularny jest  Python, w którym dokonuje się usprawnień i pisze różne programy, które pomagają nam w pracy.  

Dlaczego praca w ING Banku Śląskim może być ciekawa dla osób, które chciałyby rozwijać się w obszarze zarządzania ryzykiem? 

Praca w ING Banku Śląskim daje wiele możliwości rozwoju.. Jest to międzynarodowa organizacja, która pozwala na pracę zarówno w różnych lokalizacjach, jak i specjalizacjach – takich jak  finanse, ryzyko i sprzedaż ale też wiele innych bardziej miękkich dziedzin.  Jest tu naprawdę morze możliwości. Ponieważ bankowość łączy tak wiele dyscyplin, każdy znajdzie coś dla siebie. O ryzyku zwykło się mówić, że jest sercem banku. . Zarządzanie nim polega na zapewnieniu płynności i wypłacalności, co jest kwintesencją funkcjonowania bezpiecznego banku.  

Jaką radę mógłby Pan przekazać osobom, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową?  

Przede wszystkim należy wykazywać zaangażowanie. Na początku można czuć się zagubionym, jest to naturalne, lecz nie należy się poddawać. Potrzebna jest odwaga i żywe zainteresowanie. Ważne jest, by podążać za informacją, dużo pytać i dbać o swój własny rozwój. Można uczyć się od współpracowników i przełożonych, jednak szereg kompetencji można nabyć poprzez samodzielną naukę. Sukcesywnie budowane kompetencje i przyswajana nauka zostają z nami na zawsze.  

Jak widzi Pan przyszłość obszaru zarządzania ryzykiem w bankowości? Jakie są trendy?  

Zarządzanie ryzykiem rządzi się pewnymi podstawowymi prawami, związanymi z identyfikacją, pomiarem, oceną i kontrolą  a następnie z raportowaniem. Co do zasady przebieg tego procesu pewnie długo pozostanie bez większych zmian. Kluczową rolę już dzisiaj odgrywają i będą odgrywać nowe technologie oraz umiejętności pozyskiwania i odpowiedniego przetwarzania danych. Im szybciej pozyskujemy dane i przetwarzamy je na potrzebne nam informacje tym sprawniej będziemy przechodzić przez wcześniej opisany cykliczny proces zarządzania ryzykiem. 

Jak Pan postrzega swój dalszy rozwój?  

W nowej roli jestem nieco ponad rok. Mam poczucie istotności zadania, które stoi przede mną. Będzie ono miało znaczący wpływ na bank oraz ludzi, którzy się w nie angażują. To zadanie wiąże się z rozwojem modeli ryzyka dla jednego, konkretnego obszaru biznesowego. Modele, które obecnie stosujemy są dobre, ale wiemy, że mogą być lepsze, najlepsze.! . Wiemy, co chcemy osiągnąć i zdajemy sobie sprawę, jaką przewagę konkurencyjną przyniosą nam takie działania w przyszłości. Nie jest to łatwy i szybki projekt. Na pewno będzie fascynującą przygodą, dlatego jestem zdeterminowany, by doprowadzić  go do końca. A następnie… świętować sukces!  

Michał Myśliński
Dyrektor Zarządzający w dziale Ryzyka Kredytowego

Jak wspomina Pan czas studiów? 

Bardzo dobrze! Chętnie bym na chwilę do niego wrócił, gdyby tylko było to możliwe. Jestem obecnie w innym punkcie mojego życia, niemniej wspominam tamten czas bardzo ciepło. Nie tylko ze względu na naukę, ale także spotkania towarzyskie, które były znaczącą jego częścią. 

Z czego wynikał Pana wybór kierunku studiów? 

Zawsze dobrze czułem się w przedmiotach ścisłych. Gdy stałem przed wyborem szkoły średniej, zaczęły pojawiać się nowe technologie, które od początku mnie zajmowały. Wówczas wiele młodych osób interesowało się składaniem własnych komputerów. Zaciekawiony tym, co może przynieść postęp technologiczny wybrałem naukę w technikum elektronicznym o profilu informatycznym. A później, siłą rozpędu nie wyobrażałem sobie innego kierunku studiów niż informatyka. Jedyną opcją, którą mogłaby konkurować z tym wyborem były studia na AWF, ponieważ jestem wielkim miłośnikiem sportu. Jednak wtedy postawiłem na Informatykę i Ekonometrię. 

Jakim był Pan studentem?  

Trochę takim, jakim jestem dziś pracownikiem. Podchodziłem do studiowania na zasadzie świadomych wyborów, skupiając się na kwestiach, które wydawały mi się ciekawe i rozwojowe. Potrafiłem się w nie mocno zaangażować. Realizowałem się w tym, w czym czułem się dobrze i co mnie żywo interesowało. Już wtedy stosowałem powszechną dziś zasadę work-life-balance, dlatego też bardzo miło wspominam moje studia.  

Gdzie zdobywał Pan swoje pierwsze doświadczenia zawodowe?  

Po drugim roku studiów wyjechałem pierwszy raz za granicę w ramach projektu Work and Travel. W taki sposób pracowałem wakacyjnie i odkładałem pieniądze, by móc utrzymać się przez kolejny rok na studiach. Nie mieszkałem w domu rodzinnym i zależało mi na tym, by się usamodzielnić. Na piątym roku studiów, rozpocząłem pracę w ING Banku Śląskim. Ta przygoda trwa po dziś dzień. To już 17 lat! 

Jak rozwijała się Pana kariera? 

ING jest firmą o charakterze globalnym, ma przedstawicieli w 40 krajach na całym świecie. Dzięki temu oferuje wiele możliwości swoim pracownikom, z których ja nieustannie korzystam. Zaczynałem pracę w Katowicach w obszarze finansów i rachunkowości. Kilka lat później przeprowadziłem się do Warszawy, zmieniając rachunkowość finansową na rachunkowość zarządczą. Zajmowałem się kontrolingiem  obszaru rynków finansowych i departamentu skarbu. Stamtąd po kolejnych 3-4 latach przeszedłem do Pionu Ryzyka i przez kolejne 4 lata zarządzałem ryzykiem rynkowym w banku. Następnie zacząłem zarządzać ryzykiem na skalę globalną – przez dwa lata pracowałem w siedzibie ING w Amsterdamie. Wróciłem do Polski i podjąłem się wyzwania pracy w sprzedaży. Przez niemal 3 lata pracowałem w sprzedaży kredytów dla największych klientów korporacyjnych, czyli dla klientów strategicznych i zarządzałem zespołem odpowiedzialnym za finansowanie tych klientów. Następnie wróciłem do ryzyka, tym razem kredytowego i obecnie odpowiadam za regulacje, modelowanie oraz systemy i dane ryzyka. Przez ten czas, nigdy się nie nudziłem. Miałem dużo wyzwań i ciekawych zadań do wykonania.  

Co miało największy wpływ na przebieg Pana kariery, kolejne awanse? 

Przede wszystkim zawsze cieszyłem się, że pracuję w tak renomowanej instytucji finansowej, co przekładało się na moje zaangażowanie w wykonywane zadania. Dawałem z siebie bardzo dużo, mimo że początki były trudne merytorycznie. Czym innym jest nauka na studiach, a czym innym – praktyka. 

Bardzo ważna jest odwaga, którą należy się wykazać, by coś osiągnąć. Bez niej moja kariera nie toczyłaby się tak dynamicznie. Warto próbować i nie bać się nowych wyzwań. Ostatecznie to od nas zależy, czy osiągniemy sukces. Myślę też, że moje zaangażowanie było dostrzegane przez moich szefów i to od nich wypływały kolejne propozycje związane z moim rozwojem zawodowym. 

Odważną decyzją była dla mnie przeprowadzka z Katowic do Warszawy. Byłem bardzo związany ze Śląskiem, stamtąd pochodziłem i tam zawarłem znajomości podczas studiów. Z drugiej strony stolica to też był bardzo atrakcyjny kierunek.  

Z jakimi wyzwaniami wiąże się Pana obecna rola? 

Obecnie nadzoruję pracę kilku zespołów. Jednym z nich jest Departament Regulacji Ryzyka, który poszukuje przepisów prawnych dotyczących danego ryzyka i stara się je odpowiednio zinterpretować a następnie zaimplementować do naszych wewnętrznych zasad, polityk i procedur. Jest to bardzo istotna rola, ponieważ bankowość jest mocno regulowaną działalnością, a wspomniany zespół odgrywa istotną rolę w procesie pozyskiwania wspomnianych informacji i w sposobie ich wdrażania. Nadzoruję również pracę Departamentu Modeli Ryzyka. W dzisiejszych czasach dane otaczają nas z każdej strony a bankowość  w dużym stopniu z tego korzysta. Modele ryzyka, które rozwijamy w banku przetwarzają dużą ilość informacji w sposób szybki, zautomatyzowany i dostarczają wyniki, które pomagają podjąć istotne decyzje w procesie zarządzania ryzykiem. W  swoim obszarze odpowiadam  także za Zespół Danych Ryzyka i Systemów Ryzyka, które odgrywają równie kluczową rolę, ponieważ dostarczają w odpowiednim miejscu i czasie potrzebne nam informację  

Wyzwaniem w mojej pracy jest nieustanne podążanie za zmianą. Świat biegnie do przodu w sporym tempie, a ostatnie lata jeszcze ten trend wzmocniły. Czasy pandemii spowodowały większą potrzebę cyfryzacji i digitalizacji procesów. Wiele firm przeniosło się na pracę zdalną, umowy podpisujemy elektronicznie a bankowość mobilna staje się normą. Te działania niosą za sobą potrzebę szybkiej zmiany, adaptacji nowych technologii, ale też identyfikacji nowych ryzyk, którymi chcemy odpowiednio zarządzić. 

Które z obecnych obowiązków należą do Pana ulubionych? 

Zarządzam dosyć dużym obszarem, więc siłą rzeczy nie zawsze wchodzę w szczegóły. Staram się myśleć strategicznie, ale trudno to zrobić w codziennym pędzie. Dlatego bardzo lubię mieć moment, w którym odrywam się od wszystkiego i zanurzam w refleksję. Staram się, by to działo się cyklicznie, na przykład raz w tygodniu Wracam wtedy myślami do tego, co działo się na przestrzeni tego czasu, wyciągam wnioski i rozważam, co może wydarzyć się później. Lubię dbać o ten moment oddechu, ponieważ wiem, że  on procentuje. Najczęściej zdarza się to podczas jakiejś podróży służbowej, gdy nie jestem „on-line” i zostaję sam ze swoimi myślami.  

A poza tym najbardziej lubię świętowanie sukcesów! 

Co można uznać za sukces w pracy Pana zespołów – taki, który można świętować? 

Na poziomie ogólnym, sukcesem dla naszego obszaru jest utrzymanie odpowiedniego poziomu ryzyka w banku, w ramach tzw. „apetytu na ryzyko”. Nie jest to łatwe, zwłaszcza w tak turbulentnych czasach jak ostatnie 3 lata, w których doświadczyliśmy pandemii, nie mówiąc o bieżących wydarzeniach geopolitycznych i gospodarczych. Kolejnym sukcesem jest zachowanie pełnej zgodności regulacyjnej. To również stanowi duże wyzwanie, ale traktujemy to jako nasz obowiązek. Sukcesem jest także wspomniana wcześniej umiejętność stałego dostosowywania się, przeprowadzania zmian, wdrażania nowych rozwiązań i technologii. Osiągając powyższe sukcesy mamy świadomość, że tworzymy sprawną i bezpieczną organizację. To ważne dla nas, dla naszych klientów i akcjonariuszy.  

Dlaczego spośród wielu bankowych specjalności wybrał Pan właśnie zarządzanie ryzykiem? 

Z pewnością nie ma jednego najciekawszego miejsca w banku. To, co podoba mi się w ryzyku, to możliwość spojrzenia na obraz całego banku. Współpracuje z wieloma osobami, z wszystkimi biznesami, na które składa się bank. Jest to ciekawa rola, która się zmienia. Każdego dnia pojawia się nowe wyzwanie, a doświadczenie pomaga mi i moim zespołom trafnie na to wyzwanie zareagować, co jest niezwykle satysfakcjonujące.  

Jaki, Pana zdaniem, powinien być dobry lider? 

Rola lidera wyraźnie ewoluowała na przestrzeni lat. Kiedyś za dobrego przywódcę uważano osobę uderzającą pięścią w stół. Postawa ta przeszła sporą transformację, dzięki której obecnie relacja przełożony - pracownik ma coraz bardziej partnerski charakter. 

Według mnie, istotną kompetencją dobrego lidera jest również jasne wyrażanie oczekiwań. Bez tej umiejętności rozwój nie postępuje a praca nie nabiera odpowiedniego tempa. Dobry lider transparentnie artykułuje oczekiwania i w ten sam sposób informuje o sytuacjach, w których nie zostały one spełnione. Jeżeli nie weryfikuje się działań współpracowników, są oni zdani na własną, subiektywną interpretację efektywności i jakości swojej pracy. Wielokrotnie ma to bardzo negatywne skutki. Bycie wymagającym na bieżąco sprawia, że zespoły są zmotywowane i bardziej zaangażowane, a w rezultacie też bardziej zgrane. Zapobiega to tworzeniu nieporozumień i niedomówień. Jasno postawione oczekiwania wyznaczają ścieżkę rozwojową pracowników.  

Czy spotkał Pan na swojej drodze zawodowej inspirujących liderów? Czym się wyróżniali? Czego się Pan od nich nauczył? 

Ludzie są różni i mają różną wrażliwość, więc dobry lider powinien być nie tylko wymagający ale też współodczuwający. Patrząc na moich szefów, z którymi miałem możliwość pracować, ci, którzy jawnie precyzowali swoje wymagania, osiągali najwięcej. Jako członek zespołu wiedziałem, co muszę zrobić, by spełnić postawione wymagania i dzięki temu wracałem z dobrze wykonaną pracą. Świadomość samodzielnie wykonanych zadań, w które włożyło się wiele wysiłku, jest bardzo satysfakcjonująca i napędza do stawiania czoła kolejnym wyzwaniom.  

Jaką rolę w Pana pracy odgrywają nowe technologie? Jakie mają znaczenie w ING Banku Śląskim? 

Technologia ma olbrzymie znaczenie. Bank jako instytucja, która odgrywa istotną rolę w gospodarce, a przy okazji przetwarza szereg danych i informacji w systemach IT, nie może być obojętna na nowe technologie, a wręcz powinna być liderem tych zmian. Technologia pomaga nam tworzyć przewagi konkurencyjne na zmieniającym się rynku świadczenia usług finansowych. Nie dotyczy to tylko sprzedaży, ale całego banku. Jednostki takie jak dział IT czy ryzyko, finanse, operacje, muszą stanowić szybkie, jak najbardziej zautomatyzowane i efektywne wsparcie. Tego nie da się robić w popularnym arkuszu kalkulacyjnym. Wymaga to nowych rozwiązań technologicznych, które są stale ulepszane. Kiedyś nowością było  programowanie w języku C/C++, dziś popularny jest  Python, w którym dokonuje się usprawnień i pisze różne programy, które pomagają nam w pracy.  

Dlaczego praca w ING Banku Śląskim może być ciekawa dla osób, które chciałyby rozwijać się w obszarze zarządzania ryzykiem? 

Praca w ING Banku Śląskim daje wiele możliwości rozwoju.. Jest to międzynarodowa organizacja, która pozwala na pracę zarówno w różnych lokalizacjach, jak i specjalizacjach – takich jak  finanse, ryzyko i sprzedaż ale też wiele innych bardziej miękkich dziedzin.  Jest tu naprawdę morze możliwości. Ponieważ bankowość łączy tak wiele dyscyplin, każdy znajdzie coś dla siebie. O ryzyku zwykło się mówić, że jest sercem banku. . Zarządzanie nim polega na zapewnieniu płynności i wypłacalności, co jest kwintesencją funkcjonowania bezpiecznego banku.  

Jaką radę mógłby Pan przekazać osobom, które dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową?  

Przede wszystkim należy wykazywać zaangażowanie. Na początku można czuć się zagubionym, jest to naturalne, lecz nie należy się poddawać. Potrzebna jest odwaga i żywe zainteresowanie. Ważne jest, by podążać za informacją, dużo pytać i dbać o swój własny rozwój. Można uczyć się od współpracowników i przełożonych, jednak szereg kompetencji można nabyć poprzez samodzielną naukę. Sukcesywnie budowane kompetencje i przyswajana nauka zostają z nami na zawsze.  

Jak widzi Pan przyszłość obszaru zarządzania ryzykiem w bankowości? Jakie są trendy?  

Zarządzanie ryzykiem rządzi się pewnymi podstawowymi prawami, związanymi z identyfikacją, pomiarem, oceną i kontrolą  a następnie z raportowaniem. Co do zasady przebieg tego procesu pewnie długo pozostanie bez większych zmian. Kluczową rolę już dzisiaj odgrywają i będą odgrywać nowe technologie oraz umiejętności pozyskiwania i odpowiedniego przetwarzania danych. Im szybciej pozyskujemy dane i przetwarzamy je na potrzebne nam informacje tym sprawniej będziemy przechodzić przez wcześniej opisany cykliczny proces zarządzania ryzykiem. 

Jak Pan postrzega swój dalszy rozwój?  

W nowej roli jestem nieco ponad rok. Mam poczucie istotności zadania, które stoi przede mną. Będzie ono miało znaczący wpływ na bank oraz ludzi, którzy się w nie angażują. To zadanie wiąże się z rozwojem modeli ryzyka dla jednego, konkretnego obszaru biznesowego. Modele, które obecnie stosujemy są dobre, ale wiemy, że mogą być lepsze, najlepsze.! . Wiemy, co chcemy osiągnąć i zdajemy sobie sprawę, jaką przewagę konkurencyjną przyniosą nam takie działania w przyszłości. Nie jest to łatwy i szybki projekt. Na pewno będzie fascynującą przygodą, dlatego jestem zdeterminowany, by doprowadzić  go do końca. A następnie… świętować sukces!  

Wykształcenie:

absolwent Informatyki i ekonometrii na Akademii Ekonomicznej w Katowicach (dziś: Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach)