Aż 45 proc. pracodawców w USA przed zatrudnieniem "prześwietla" kandydatów w internecie - wynika z badania firmy Careerbuilder z 2009 roku. W Polsce prawdopodobnie robi to co piąta firma (wg sondażu portalu Viadeo z 2008 roku). Biorąc jednak pod uwagę dynamiczny wzrost popularności portali społecznościowych, dziś te liczby mogą być dużo większe. Takim praktykom w procesach rekrutacji sprzyja zlecanie ich agencjom doradztwa personalnego, bo networking w sieci to domena prężnych działań headhunterów. Zależy to również od lokalizacji i wielkości pracodawcy. Im większe miasto i im większa firma, w której chcesz pracować, tym bardziej prawdopodobne, że ktoś Cię „wygugluje". Rekruterzy coraz częściej chcą wiedzieć na temat kandydatów więcej niż to, co mieści się w aplikacji. Wizerunek w sieci staje się nieodłączną częścią CV.
Polacy strzegą prywatności
- Profil na jednym czy kilku biznesowych portalach społecznościowych to rodzaj wizytówki. Warto ją mieć, bo dobra prezentacja własnego doświadczenia i kompetencji może bardzo pomóc w staraniach o pracę. W ten sposób stajemy się widoczni dla potencjalnych pracodawców - podkreśla Anna Wańska, konsultantka międzynarodowej firmy rekrutacyjnej Hays Poland, specjalizująca się w obszarze instytucji finansowych. Ale obecność w sieci sprzyja nie tylko poszukiwaniom nowego miejsca zatrudnienia. W badaniu Instytutu Badawczego Randstad z tego roku znacząca grupa respondentów (40 proc.) przyznała, że czerpie wymierne korzyści z obecności w mediach społecznościowych w swojej aktualnej pracy. Zawodowa sieć kontaktów sprzyja wymianie informacji i doświadczeń.
W naszym kraju wciąż jednak istnieje wyraźny rozdział między sferą biznesu i życiem prywatnym. Chyba trzeba tu dodać - na szczęście... Headhunterzy z reguły nie przeczesują portali takich jak Facebook czy Nasza-klasa w poszukiwaniu informacji na temat kandydatów. - Raczej jest to źle postrzegane, podobnie jak zapraszanie w takich serwisach do grupy znajomych osób, które znamy tylko na stopie zawodowej - komentuje Anna Wańska. Networking w rekrutacji skupia się więc na portalach biznesowych takich jak LinkedIn, Goldenline czy Profeo. Zupełnie inaczej jest na przykład w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy USA - tam obszary życia prywatnego i zawodowego w internecie mocno się przenikają.
Ostrożności nigdy za wiele
Ale i w Polsce trzeba uważać z aktywnością w społecznościowych mediach dedykowanych kontaktom towarzyskim. Jeśli na przykład w swoim profilu umieścimy informację, gdzie pracujemy lub "polubimy" stronę pracodawcy, nieświadomie możemy zacząć wpływać na jego wizerunek. W 2008 roku w mediach było głośno o pracowniku Banku Spółdzielczego w Suszu, który stracił pracę z powodu swoich zdjęć w portalu Nasza-klasa. Jedno z nich przedstawiało go za biurkiem w pracy, inne - z puszką piwa w ręce. Jeden z klientów uznał, że stracił przez to zaufanie do banku. Kierownictwo placówki potraktowało sprawę bardzo poważnie. Podobnie jest z krytykowaniem przełożonych czy polityki firmy - nawet jeśli nie podajemy jej nazwy, może się to źle skończyć. Czasami drobny zbieg okoliczności wystarczy, by ktoś połączył fakty.
Portale biznesowe także nie ograniczają się do wymiany informacji zawodowych. Trzeba więc uważać z wypowiedziami zamieszczanymi w grupach tematycznych i na forach. Lepiej unikać dyskusji na kontrowersyjne tematy, deklarowania poglądów politycznych czy zamieszczania bardzo prywatnych informacji. To samo dotyczy oczywiście zdjęć. Nawet wypowiedzi na tematy zawodowe mogą nas "pogrążyć".
- Warto dzielić się swoją wiedzą i brać udział w ciekawych dyskusjach. Ale trzeba zachować ostrożność, by nie powiedzieć o parę słów za dużo. Niechcący można się zapędzić i zdradzić poufne informacje lub wdać się w jakąś kłótnię. A w sieci wszystko pozostaje. Nigdy nie wiadomo, kto później to przeczyta. Potencjalny pracodawca może mieć inne poglądy lub po prostu zniechęci go zbyt ostry styl wypowiedzi - przestrzega Anna Wańska.
Finansista tylko w garniturze!
Profesjonalny wizerunek jest szczególnie ważny w przypadku finansistów. Ich prezentacja na profilach społecznościowych powinna mieć charakter biznesowy. Dlaczego?
- Obszar finansów to bardzo formalne środowisko pracy, poczynając od dress code'u po pewne zwyczaje i normy zachowań. W profesjonalnej wizytówce w sieci nie ma miejsca na zdjęcie z plaży czy inne ekstrawagancje. Na luz mogą pozwolić sobie za to specjaliści z branży reklamowej, w której liczy się przede wszystkim kreatywność - wyjaśnia Anna Wańska z Hays Poland.
Pamiętajmy też, że instytucje finansowe są szczególnie wrażliwe na negatywny wizerunek. A każdy pracownik może nawet nieświadomie na ten wizerunek wpłynąć. Dlatego, choć na razie niewiele firm w Polsce kontroluje poczynania swoich pracowników w serwisach społecznościowych (według badania Randstad zaledwie 1/3 pracodawców wprowadziła w tym zakresie jakieś wytyczne), już wkrótce może się to zmienić. Można się spodziewać, że pracodawcy częściej zaczną podpatrywać swoich pracowników w sieci. Być może w oczach wielu osób jest to spełnianie się koszmaru o „Wielkim Bracie", doświadczenia krajów zachodnich pokazują jednak, że nie da się tego uniknąć. Zawsze można zrezygnować z obecności w mediach społecznościowych, ale... w ten sposób zrezygnujemy też z czerpanych z nich korzyści.