Poranny posiłek jak na załączonym obrazku? Wśród ludzi sukcesu to raczej wyjątek. Najbliżej tego ideału był Winston Churchill, którego śniadanie prawdopodobnie nie zmieściłoby się w kadrze: jaja, tosty, wybór zimnych mięs z kurczakiem na czele, powidła i grejpfruty przynoszono wieloletniemu premierowi Wielkiej Brytanii na dwóch osobnych tacach, a wszystko w towarzystwie drinka z whisky na dobry początek dnia. Mimo sławy i wielu sukcesów Churchilla, jego wzorcowe śniadanie nie ma zbyt wielu naśladowców wśród współczesnych wielkich tego świata. Młodsza od Churchilla Margaret Thatcher, które objęła jego stanowisko w kilka dekad później, nie należała do smakoszy, a poranny głód zaspokajała wyłącznie czarną kawą i połówką grejpfruta.
Może to zwyczajnie norma wśród wpływowych polityków? Donald Trump, którego polityczna kariera trwa od niedawna, najwyraźniej również nie należy do grona fanów obfitych śniadań. Najchętniej nie jada ich wcale, od czasu do czasu sięga tylko po poranny posiłek złożony z jajek i boczku, ewentualnie płatków kukurydzianych z mlekiem. Czy inni milionerzy jadają podobnie?
W jednym z programów telewizyjnych Warren Buffet zdradził, że jego ulubione śniadania pochodzą z sieci McDonald’s, ale opcje z menu dobiera na podstawie… sytuacji na rynkach finansowych. Pozwala sobie na droższe kanapki z większą ilością składników tylko wtedy, gdy jego interesy na giełdzie mają się dobrze, ale z zasady nigdy nie przekracza kwoty 3 dolarów przeznaczonej na pierwszy posiłek w ciągu dnia.
Czy najbogatszy człowiek świata wypada pod tym względem lepiej od drugiego w kolejce Buffeta? Bill Gates podobno zwykle zapomina o śniadaniu, ale sam zainteresowany, pytany o to w jednym z wywiadów zdradził, że rano najczęściej sięga po czekoladowe kulki z mlekiem. Płatki to zresztą popularna opcja, bo muesli wybiera także Richard Branson, założyciel Virgin Group.
Z młodszym pokoleniem biznesowych guru jest jeszcze gorzej. Elon Musk zazwyczaj pomija ten posiłek, ale jeśli już ma czas na jedzenie z rana, wybiera omlet i kawę. Podejmowanie tak nieistotnych decyzji najwyraźniej nie zaprząta głów poważnych CEO, bo podobnie ma Mark Zuckerberg. Ten z kolei zjada na śniadanie… cokolwiek.
Najwyraźniej śniadania nie spędzają snu z powiek wielkim tego świata, którzy zaprzątają sobie nimi myśli najpewniej tylko w kontekście coraz bardziej popularnych śniadań biznesowych (business breakfast) - w końcu, jak twierdzą niektórzy, śniadanie to nowy lunch!