Wiadomości|

08.10.2019

Skuteczna droga do sukcesu, czyli o pracy coacha biznesowego

Wiktoria Garczewska, Młodszy redaktor, MBE group

Karolina Hudowicz, dyplomowany i akredytowany coach, opowiada o wyzwaniach związanych z pracą coacha biznesowego oraz o różnorodności problemów, z którymi musi się zmierzyć.

Fot. Samuel Zeller / Unsplash

Fot. Samuel Zeller / Unsplash

Redakcja: Jak wygląda dzień coacha biznesowego? 

Karolina Hudowicz: Dzień każdego coacha biznesowego zapewne wygląda zupełnie inaczej. Jestem współwłaścicielem spółki, która w swojej ofercie posiada nie tylko coaching szkolenia, lecz także szeroko rozumiany rozwój – zarówno indywidualny, jak i całych organizacji. Znaczna część moich czynności jest zaplanowana z dużym wyprzedzeniem. Bardzo istotną kwestią jest dla mnie zachowanie harmonii w moim życiu zawodowym i prywatnym, gdzie również mam sporo obowiązków związanych z trójką dzieci, domem czy ogrodem.

Pracuję jako Executive (Business) coach.

Podczas prowadzenia sesji jestem absolutnie w roli, w relacji pełnej zaufania, uważności, empatycznego i generatywnego słuchania oraz podążania za Klientem.

Sesja coachingowa wymaga odpowiednich warunków – pewnego rodzaju intymności i oderwania się od tego, co dzieje się wokół. W trakcie tych 60-90 minut mamy wyłączone telefony, komputery. Pozostaję wyłącznie do dyspozycji Klienta.

Moja praca wymaga ode mnie maksymalnego skupienia się na Kliencie. Prowadzę nie więcej niż trzy sesje dziennie, ponieważ przywiązuję dużą wagę do jakości wykonywanych przeze mnie obowiązków. Każdy szczegół, gest lub słowo, które może skonfrontować Klienta z samym sobą i pomoże mu osiągnąć upragniony cel to niezmiernie istotne kwestie w pracy coacha biznesowego.

Dlaczego warto skorzystać z pomocy coacha – w jakich obszarach może pomóc?

Coaching jest dla osób dojrzałych – w pełni ukształtowanych i zdrowych psychicznie. Praca coachingowa może wesprzeć nas w zasadzie w każdym obszarze: osobistym, relacji, komunikacji, kariery, zarządzania, work-life balance, odżywiania i fitnessu, a także stylu życia. 

Co jest najfajniejszego w tej pracy? 

Moim zdaniem najbardziej ekscytujące jest to, kiedy moi Klienci robią takie „Wow! Ja to wiem i ja to potrafię!”. To, kiedy sami odkrywają swój potencjał, swoje talenty, rozwijają się i osiągają swoje cele. Towarzyszę i wspieram mojego Klienta. Jestem w cieniu, a to on jest gwiazdą.

Wspominam o tym, ponieważ coaching często mylony jest z treningiem, szkoleniem, psychoterapią, mową motywacyjną czy mentoringiem, a to zupełnie inne formy wsparcia. Moją ulubioną definicją profesjonalnego coachingu jest historia, która znakomicie obrazuje, czym jest coaching.

Pewnego dnia młody Milton H. Erickson szedł okolicznymi uliczkami i zauważył, że przy jednym z płotów stoi osiodłany koń. Wyglądał jednak na porzuconego. Zbliżył się do niego i zobaczył zerwaną uprząż. Erickson domyślił się, że zwierzę uciekło komuś obcemu. Postanowił odszukać właściciela. Dosiadł konia i ścisnął go nogami tak, aby ten ruszył. Koń ze spokojem rozejrzał się i ruszył drogą, która wiodła do obcej miejscowości. Przez pewien czas zwierzę podążało w tym samym kierunku, aż w końcu przystanęło. Erickson zdecydował lekko ściągnąć konia, aby ten znów ruszył. Tak też się stało. W trakcie odbytej drogi zwierzę kilkukrotnie zatrzymywało się i rozglądało, aby podążać odpowiednią ścieżką. W pewnym momencie Erickson zauważył, że zbliżają się do nieznanego domostwa. Człowiek, który tam był, spojrzał na konia oraz jeźdźca i zawołał z radością: „Skąd wiedziałeś, że to mój koń? Zerwał się o brzasku. Myślałem, że już go straciłem”. Erickson zsiadł z konia, uśmiechnął się i odpowiedział: „Nie wiedziałem, że to Twój koń i nie wiedziałem, gdzie mieszkasz”. Właściciel zwierzęcia spojrzał podejrzliwie i zapytał: „To jak tu trafiliście? Przecież musiałeś wiedzieć, gdzie odprowadzić konia”. Erickson ponownie się uśmiechnął i powtórzył wskazując na konia: „Nie wiedziałem. To on wiedział. Ja go tylko pilnowałem. Dbałem o to, aby szedł dobrą drogą. On sam najlepiej wiedział, jak trafić do zagrody”. 

A z drugiej strony? Co sprawia Pani największą trudność? 

Nie wiem czy mogę nazwać to trudnością, ale klienci często pytają o poradę. Jest to dla nich bardzo wygodne, ale to nic innego jak przerzucanie odpowiedzialności za własne życie na innych. Jedynymi osobami, które są odpowiedzialne za nasze życie jesteśmy my sami! Ponadto coaching to nie consulting. Według ICF coaching to towarzyszenie Klientowi w kreatywnym procesie, który składnia go do myślenia i inspiruje do maksymalizacji zawodowego i osobistego potencjału.

Jakie stanowiska zajmują osoby, które się do Pani zgłaszają? 

Zgłaszają się do mnie osoby, które zajmują bardzo różne stanowiska. Pracowałam z Inspektorami RODO, architektami, właścicielami firm, CEO korporacyjnymi, zespołami projektowymi, managerami oraz lekarzami. Pracowałam również z mamami, które powracały do pracy po urlopie macierzyńskim, a także w ramach projektu z rodzinami dysfunkcyjnymi, wykluczonymi. Obecnie pracuję głównie z liderami zespołów i całych organizacji zarówno indywidualnie, jak i zespołowo.

Jakie są najczęstsze problemy osób, które się do Pani zgłaszają? 

To są bardzo różne problemy. Klienci ze środowiska biznesowego najczęściej mają kłopot z zarządzaniem zespołem, delegowaniem zadań czy nieumiejętnością organizowania czasu własnego i nadgodzinami, a co za tym idzie – wypaleniem. Jednakże w trakcie procesu, oprócz tych popularnych i oczywistych problemów, wychodzą również inne, głębsze blokady czy też nawyki myśleniowe. To nasze przekonania blokują nas przed sukcesem, szczęściem czy realizowaniem marzeń.

Jeżeli chcemy coś zmienić, to w pierwszej kolejności powinien być to sposób myślenia.

Czy przypomina sobie Pani przypadek, który wymagał od Pani szczególnej wiedzy, zaangażowania, kwalifikacji?

Każdy przypadek tego wymaga. Podczas wszystkich procesów jestem w 100% zaangażowana. Posiadam ogromną wiedzę i ciągle ją poszerzam. Moje kwalifikacje są potwierdzone wieloma certyfikatami i dyplomami. W każdym przypadku szczególnie ważne jest doświadczenie.

W jaki sposób czerpie Pani wiedzę? Czy korzysta Pani z kursów, szkoleń, a może z porad innego coacha?

Cały czas korzystam z różnych kursów, szkoleń i warsztatów. W ICF co trzy lata muszę odnawiać akredytację. Aby to zrobić, muszę korzystać ze specjalnych kursów, które mi na to pozwalają. Dodatkowo moim obowiązkiem jest odbycie mentorcoachingu z innym coachem o takim samym bądź większym doświadczeniu.

Co można uznać za sukces w tej pracy? 

Nawet najmniejszy sukces moich Klientów jest również sukcesem dla mnie. Wiele lat temu, kiedy rozpoczynałam karierę coacha, niewiele osób wiedziało czym tak naprawdę jest coaching. Uważali, że nie przyjmie się w naszym społeczeństwie oraz nie będzie tu dobrze funkcjonował. Moim sukcesem jako coacha jest udowodnienie, że to działa, zarabiam na tym i jestem rozpoznawalna w Polsce. Teraz coraz więcej firm, zespołów lub indywidualnych osób pracuje z coachem oraz szybciej, łatwiej i z powodzeniem realizuje swoje cele.

Jak Pani widzi przyszłość coachingu? 

Profesjonalny coaching zawsze będzie działał. Jak już wspominałam, staje się on coraz bardziej pożądaną formą wsparcia i rozwoju. Moim zdaniem już znaczna część Polaków jest świadoma, czym jest profesjonalny coaching. Jest on przede wszystkim prowadzony przez akredytowanego i zrzeszonego coacha.

Czy istnieje szczególnie ważne dla Pani motto, które dotyczy rozwoju osobistego?

Odpowiem za pomocą metafory: „Okazja tańczy z tymi, którzy są już na parkiecie” (Opportunity dances with those already on the dance floor) – H. Jackson Brown Jr.

To nic innego jak świadomość i chęć rozwoju. Nie robiąc nic, nie dość, że się nie rozwijamy, to jeszcze się cofamy.

Dziękuję za rozmowę. 

Tagi

Autor

Wiktoria Garczewska

Wiktoria Garczewska

Młodszy redaktor, MBE group

Studentka IV roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie SWPS. W trakcie studiów licencjackich odbyła staż redaktorski w TVN24. Interesuje się sportem i psychologią.